środa, 24 grudnia 2014

(5)

Zdrowych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w spokojnej, rodzinnej, ciepłej atmosferze.

PS. I niech całe świąteczne jedzenie pójdzie w cycki xD

sobota, 20 grudnia 2014

(4)

Waga dzisiaj 56,5 kg. Mogło być gorzej :) Nie wyglądam jakoś tragicznie chociaż wymagam jeszcze paru solidnych szlifów. W czwartek pani z bufetu powiedziała mi że schudłam i wydaje jej się że dużo. Nawet nie wiecie jak się cholerne cieszyłam. Dalej się cieszę. Dzięki niej wiem, że widać efekty. No i mam motywację do dalszych starań.
Wszystkie będziemy zajebiste!
Trzymajcie się ;*

sobota, 13 grudnia 2014

(3)

Coraz bliżej święta :) Najbardziej cieszy mnie 3 tygodnie wolnego od szkoły. Muszę jeszcze napisać pracę maturalną, więc może znajdę na to trochę czasu. Jeśli tylko znajdę książki...
Trochę dobija mnie Sylwester, bo mam wstępne zaproszenia do dwóch osób, a chciałabym spędzić ten wieczór z A., nawet na skype. Wiem, że nie będziemy tego dnia razem, bo żadne z nas nie ma pieniędzy na bilet :(  Gdybyśmy oboje mieszkali w jednym kraju, nawet te 800 km od siebie, byłoby dużo łatwiej. To takie smutne być z kimś i jednocześnie nie być. Ale skoro daliśmy radę do tej pory, wytrzymamy jakoś te kilka miesięcy do czerwca... Tylko to jest takie trudne...

udo: 53,5/36
łydka: 34,5/21
biodra: 92
kości biodrowe: 82
talia: 68
ramię: 24,5

waga: 55,5

Waga jest na pewno przekłamana, bo w czwartek całą noc wymiotowałam, w piątek niewiele jadłam, dzisiaj trochę więcej. Wątpię, że utrzymam ją na takim poziomie do przyszłego tygodnia. Liczę na to, że nie przekroczę 56 przy następnym ważeniu.

sobota, 29 listopada 2014

(2)

Poniedziałek

nie liczyłam kcal

Wtorek
 zjedzone 1310 kcal
spalone 129 kcal
= 1181 kcal

Środa
zjedzone 2088 kcal

Czwartek
zjedzone 1039 kcal
spalone 150 kcal
= 889 kcal

Piątek
zjedzone 1030 kcal
spalone 201 kcal
= 829 kcal

Sobota
Cheat day

udo: 54/36
łydka: 35/21
biodra: 93
kości biodrowe: 82,5
talia: 69
ramię: 25

waga: 57,4
 
Spodziewałam się większego postępu.
Nie wiem czy osiągnę to o czym marzę. Jak na razie nic nie wychodzi z moich planów. I nie mówię tylko o wadze i wyglądzie. Wizja przyszłości jaką miałam rozsypała się w kawałki, każda kolejna zmiana coraz bardziej komplikuje mi życie i sprawia, że coraz bardziej się gubię. Już niczego nie jestem pewna. Poczucie stabilizacji przepadło (wydaje się) bezpowrotnie- pozostała niepewność, która zżera od środka i uniemożliwia racjonalne podejmowanie decyzji.
Nie wiem co będzie dalej. Nie sądziłam, że inni ludzie mają na mnie aż taki duży wpływ. Muszę się ogarnąć i być sobą.

sobota, 22 listopada 2014

(1)


Wymiary startowe:
udo: 54,5/36
łydka: 35,5/21
biodra: 93
kości biodrowe: 82
talia: 69
ramię: 24

waga: 57,8


Jak na razie biorę Therm Line Forte, mam nadzieję, ze mi pomoże. Poza tym staram się jeść do 1500 kcal i spalać ile się da. Niestety na siłowni wymienili orbitreki i teraz pokazują o połowę mniej spalonych kcal. I sama nie wiem czy stary sprzęt zawyżał spalanie czy nowy zaniża. Wolałam stare urządzenia, bo przynajmniej nieźle mnie motywowało spalanie ok 300 kcal w 30 min. Teraz po 40 minutach spalam rzekomo 150 kcal. Z resztą nieważne ile kcal wyświetli urządzenie, ważne że jestem do przodu. Teraz tylko czekam na efekty :)

Czwartek
zjedzone 1039 kcal
spalone 150 kcal
= 889 kcal

Piątek
zjedzone 1736 kcal
spalone 150 kcal
= 1486

Sobota
1286 kcal

środa, 19 listopada 2014

(0)

Kolejny nowy początek.

Przekreślam gruba kreską lenistwo, które zaczęło się w sierpniu.

Przyszłość zaczyna się dzisiaj. 

Od dzisiaj biorę Therm Line Forte.
Siłownia 4 razy w tygodniu.
Stopniowo zmniejszam porcje posiłków.
Codziennie balsam i masaż antycellulitowy.
Jutro, najpóźniej w sobotę dodam swoje obecne wymiary.

Co było, to było- od teraz będzie tak jak być powinno.

bilans: 1310 kcal

wtorek, 11 listopada 2014

sobota, 1 listopada 2014

(177)

Pół kilo mniej. Szkoda, że tylko tyle. W tym tygodniu byłam 4 razy na siłowni i szczerze mówiąc spodziewałam się większego spadku wagi. Dobrze, że przed urodzinami będzie około 56 kg. Początkowo planowałam 54 ale jak zwykle musiałam zajebać.

W szkole ostatnio polegam na szczęściu i o dziwo jakoś to wychodzi, chociaż polski zawaliłam po całości. Nie skupiam się na nauce tylko na planowaniu posiłków i ćwiczeń, z których i tak nic nie wychodzi.
Już w grudniu tak bd wyglądać :D


Plany listopadowe:
  • siłownia 4 razy w tygodniu
  • callanetics 2-3 razy w tygodniu
  • kontynuuję wyzwanie przysiadowe
  • ćwiczenia na ramiona
  • ograniczam słodycze
  • regularnie dbam o siebie
  • zaczynam pisać prezentację maturalną :/

Trzymajcie się ciepło :)

niedziela, 26 października 2014

(176)

Waga: 57,2 kg. To jest jak wyrok, chociaż i tak jest lepiej niż  na bilansie w szkole: 58,0.
Do urodzin nie zejdę do 54 kg- zrzucenie 3 kg w tydzień jest niemożliwe.
No nic, muszę przyznać się do porażki.
Pomimo tego walczę dalej o 51 kg na studniówkę.
Mam nadzieję, że zbiorę kasę na następny karnecik na siłownię.
Od czwartku robię wyzwanie przysiadowe.
Od dzisiaj ABS z Mel B.
No i najważniejsze: pilnuję się z jedzeniem. Jak dla mnie to jest najtrudniejsze, bo kocham gotowanie, pieczenie no i oczywiście jedzenie.

Dam radę, bo przecież nie mam wyjścia, nie mogę być gruba całe życie :D



sobota, 18 października 2014

(175) "Gdzie są Twoje marzenia?- rozpłynęły się daleko wstecz"

"Czemu stoisz jak mumia przed lustrem
Czemu śmiejesz się i naraz płaczesz
Pochłonięty codzienną musztrą
Zapomniałeś że można żyć inaczej"

Zachowuję się jak idiotka.  Odpycham od siebie ludzi tylko dlatego, że rozjebałam to na co tak długo pracowałam. Poczucie winy mnie dobija, nie mogę znaleźć w sobie siły żeby dalej to wszystko ciągnąć. Chcę tylko jednej z dwóch rzeczy: motywacji albo śmierci.


niedziela, 12 października 2014

(174) It's getting better...

Obecna waga: 58,2 kg. Ciężko będzie w 3 tygodnie dojść do 54 ale będę walczyć.

Postanowienia od pierwszego do trzeciego jakoś się realizują.
Nad jedzeniem nie panuję jeszcze na tyle ile bym chciała ale jest progres.
Siłownia na razie 3 razy w tygodniu. W nadchodzącym chciałabym 4.
Wrócił masażer i balsam.
Co do nauki jakoś nie mam weny. A sprawdzianów nawaliło jak mało kiedy.

Dodatkowo dodaję nowe postanowienie: Nie zamęczać A. miauczeniem że jestem gruba i nie wyglądam tak jakbym chciała. Jeszcze zobaczy mnie moimi oczami, a wolałabym tego uniknąć. I dodatkowo zachowywać optymizm przy Nim i nie marudzić, że jeszcze tyle czasu musimy być daleko od siebie.



środa, 8 października 2014

(173)

Jak zwykle moja walka z kilogramami jest masakryczną sinusoidą. Ciężko mi powiedzieć w którym miejscu krzywej znajduję się obecnie. Żrę (bo już nawet nie można nazwać tego jedzeniem) co chcę, ile chcę i kiedy chcę, dużo więcej niż chcę. Nie wiem dlaczego. Czuję, że jestem już pełna, mam dość, już nie mogę i doskonale wiem, że nie powinnam ale "dopycham" na siłę kolejną porcję jedzenia. Czyli pierwsze postanowienie: ograniczyć jedzenie do rozsądnych porcji.
Z pozytywniejszych rzeczy: kupiłam wczoraj karnet na siłownię. Średnio pasuje mi że chodzę z koleżanką(bo ona chodzi z kolegami swojego znajomego a ja nie jestem zbyt kontaktowa) ale trudno. Drugie postanowienie: chodzić na siłkę 3-4 razy w tygodniu.
Kolejna rzecz: muszę pamiętać o peelingach, balsamach, masażach, dbaniu o paznokcie itp.  Czyli po trzecie dbać o siebie.
I ostatnia kwestia: bieżąca nauka. Chodzi mniej więcej o to, żeby unikać takich sytuacji jak dzisiaj: jutro sprawdzian, a ja nie mam bladego pojęcia co robiliśmy do tej pory na lekcjach. Po czwarte i jak na razie ostatnie: regularna, bieżąca nauka.

piątek, 3 października 2014

(172)

Poczucie względnego zadowolenia, czy jak to wczoraj nazwałam - szczęścia minęło bezpowrotnie.
Pozostało zmęczenie, złość, rozczarowanie.
Jutro do szkoły.
Dołek.
Zastanawiam się nad siłownią.

czwartek, 2 października 2014

(171)

Kurwa.
Niby mam doła ale czuję się szczęśliwa.
Tak sprzecznych uczuć dawno nie miałam.
To na prawdę dziwne jak dwa tak skrajnie różniące się uczucia tak dobrze się dopełniają.



Jest moc,

...ale zwycięża lenistwo.

środa, 1 października 2014

(170)

Bilans:
kapuśniaczek 242 kcal
jogurt naturalny 133 kcal
banan 114 kcal
zupa ogórkowa 212 kcal
5 kromek chleba 385 kcal
majonez 120 kcal
3 plastry szynki 150 kcal
4 liście sałaty 4 kcal
2 plastry sera 80 kcal
jogurt 198 kcal

razem 1638

ćwiczenia:
boczki z Tiffany

Miałam nie dodawać dzisiejszego bilansu. Wstyd. Jednak nie mogę nic zatajać ani odpuszczać. Nie tym razem. Pomimo kolejnej porażki, podnoszę się i walczę dalej. Jutro będzie dobrze.

wtorek, 30 września 2014

(169)

 
Dzisiejszy bilans:
bułka z ziarnami 189 kcal
jogurt naturalny 133 kcal
banan 114 kcal
3 łyżki sałaty z jajkiem 51 kcal
300 ml zupy ogórkowej 159 kcal
jogurt fruvita 154 kcal 
50 ml zupy 26 kcal 
sałata z jajkiem(nie wiem ile dokładnie) ok. 60 kcal
razem 886 kcal

spalone: 204 kcal



 


Cholera. Myślałam, że opanuję się wieczorem. Niestety w garnku zostało troszeczkę zupy, a w lodówce znalazłam resztę sałaty z wczorajszego obiadu. Głód zwyciężył zdrowy rozsądek. Jestem zła na siebie, że się złamałam. W dodatku ćwiczyłam tylko tyle co wczoraj.
Ale mówi się trudno i jedzie się dalej.
Nie poddam się. Nie tym razem.
Waga dzisiaj rano pokazała 56,8. Czyli o 0,3 kg mniej niż 4 dni temu. Z moich obliczeń wynika, ze jeśli utrzymam taki spadek spokojnie do urodzin zobaczę 54 kg.
Motywujące.

poniedziałek, 29 września 2014

(168)

Dzisiejszy bilans:
2 kromki chleba fitness 138 kcal
2 liście sałaty 2 kcal
plaster szynki 50 kcal
bułka z ziarnami 189 kcal
jogurt naturalny 133 kcal
2 małe ziemniaki 100 kcal
udko pieczone 229 kcal
2 łyżki sałaty z jajkiem 36 kcal
kawa czarna 2 kcal
szklanka mleka 2% 100 kcal
razem 979 kcal

spalone: 200 kcal

Z jedzeniem jest w miarę. Żałuję, że mało ćwiczyłam. W szkole znowu burczy mi w brzuchu. Totalny obciach ;/
MARZENIE<3


niedziela, 28 września 2014

(167)

 Zaczynam po raz n. Nie wiem czy tym razem osiągnę to czego chcę. Mimo wszystko będę walczyć. Tym razem przekroczę jak dotąd nieosiągalną barierę 52 kilogramów.

Jasne cele, wypisane korzyści, ustalony plan, wizualizacja sukcesu i metoda pięciu minut.

Dam radę. Nic się nie uda, wszystko wypracuję. Choćbym miała zdechnąć. Zobaczę mniej niż 52 kg na wadze. Zobaczę siebie taką jaką chcę widzieć. Nic mnie nie zatrzyma.

Jaki jest plan?

W skrócie:
  • codziennie co najmniej 5-10 minut ćwiczeń->metoda pięciu minut
  • dzienny bilans nie może przekroczyć wskaźnika BMR
  • do bilansu jak na razie wliczam wszystko (wyjątek 18.10.014 -> ognisko klasowe, nie wliczam alkoholu)
  • w niedziele robię cheat day-> pozwalam sobie na zjedzenie czegoś słodkiego
  • ważę się i mierzę w soboty rano, przed śniadaniem
  • pierwszy dead line 04.11.2014  -> urodziny, max. 54 kg
  • drugi dead line 31.01.2015 -> studniówka, stabilna waga na poziomie nie wyższym niż 51 kg


Dzisiejszy bilans:
2 kawałki ciasta 550 kcal
3 ziemniaki 195 kcal
pieczone udko z kurczaka 229kcal
marchewka z groszkiem 92 kcal
2 kromki chleba fitness 138 kcal
2 liście sałaty 2 kcal
plaster szyki 50 kcal
2 kawy czarne 4 kcal
razem 1260 kcal

spalone 232  kcal

Dzisiejszy bilans masakryczny. Myślę, że to przez nieprzespaną noc. Jutro się poprawię.

sobota, 27 września 2014

(166) Neustart

"Zuviele Jahre hab ich nichts getan
 

Hab geschworen irgendwann da fang ich an "


Wymiary startowe (2014-09-27):
udo: 55/36
łydka: 35/22
biodra: 93
kości biodrowe: 83
talia: 69
ramię: 25

waga: 57,1


Dzisiejszy bilans:
bułka z pieczarkami 300 kcal
marchewka 10 kcal
3 ziemniaki 195 kcal
kotlet mielony 198kcal
marchewka z groszkiem 92 kcal
2 kromki chleba fitness 138 kcal
2 liście sałaty 2 kcal 
2 plastry kiełbasy krakowskiej 32 kcal 
razem 967 kcal

spalone 280 kcal



Znalazłam dzisiaj folder z plikami na wcześniejszego bloga, którego prowadziłam ok 2 lata temu. Były tam 2 obrazki z ówczesnymi i "wymarzonymi" wymiarami. I powiem Wam, że udało mi się je osiągnąć jakiś czas temu. Teraz niektóre trochę się zwiększyły ale fakt, że dokonałam tego o czym kiedyś marzyłam dodało mi motywacji. Oczywiście teraz chcę mieć trochę niższe wymiary niż chciałam 2 lata temu ale myślę, że uda mi się osiągnąć cel.


piątek, 26 września 2014

(165)

Jeszcze nie jest dobrze ale wracam. Nie potrafię żyć bez pisania. Wiem, że nie mam o czym pisać, nie osiągam wybitnych sukcesów. Czasami mam wrażenie, że podświadomie boję się osiągnąć  cel. Zawsze gdy do wymarzonej wagi brakuje mi ok. 2 kg odpuszczam stopniowo i waga wzrasta. Ostatnio ważyłam 58,9 kg. Tragedia. Na razie nie jestem wystarczająco zmotywowana. Nie mam czasu na ćwiczenia- siedzę po 8 godzin w szkole, później się uczę, dodatkowo mam zamiar zdawać maturę z wosu i rozszerzony angielski, co wymaga poświęcenia większej ilości wolnego czasu. 

Dzisiejszy bilans:

chleb fitness 2,25 kromki 310 kcal
jogurt naturalny 59 kcal
serek homogenizowany 114 kcal
łyżeczka sałatki 12 kcal
4 sucharki 40 kcal
2 porcje pierogów z kapustą 478 kcal
frugo porzeczkowe 86 kcal
piwo 245 kcal

razem 1334 kcal

Bilans nie rewelacyjny ale i tak mnie satysfakcjonuje. W stosunku do tego co było do tej pory i tak jest nieźle.

środa, 10 września 2014

(164)Zawieszenie bloga

Jest bardzo źle z moją motywacją do działania. Z dnia na dzień coraz bardziej się zapuszczam. Jedyne co mi wychodzi to jedzenie o regularnych, stałych porach w szkole. W domu nic mi nie wychodzi. Mam nadzieję że nawał nauki pomoże mi się ogarnąć i oderwać się od lodówki.
Zawieszam bloga na jakiś czas. W tym czasie będę Was oczywiście odwiedzać. Wrócę jak będzie lepiej.
Trzymajcie się.

Pozdrawiam,
Anka

czwartek, 4 września 2014

(163)

Trwam w jakimś cholernym letargu. W szkole jest spoko, jem o stałych porach, żołądek nawet współpracuje i nie robi hałasu. Problem zaczyna się gdy przychodzę do domu. Nic mi się nie chce. Zjadam obiad, siadam przed telewizorem i zaczynam maraton- rozmowy w toku, ukryta prawda, szpital, fakty, wiadomości- nawet mnie to szczególnie nie interesuje. Siedzę i bezmyślnie patrzę w  ekran.
Planowałam ostre ćwiczenia po powrocie od A., niestety to nie wypaliło. Od powrotu jest mi tak wszystko jedno, nie chcę być tu sama, wolałabym być tam, z Nim, nawet bez wykształcenia. Niestety podeszłam do tego racjonalnie: co ja tam mogę bez wykształcenia? No chociaż maturę pasuje mieć.
Odbiegam od tematu. Plan zakłada, że do niedzieli daję sobie taryfę ulgową, może się ogarnę. Od poniedziałku zacznę coś robić, bo jak tak dalej być nie może.

sobota, 30 sierpnia 2014

(162)

Wróciłam w środę. Co dziwne o 0,6 kg lżejsza. Spokojnie, zdążyłam to nadrobić z nawiązką. Planowałam jakieś ćwiczenia ale jak na razie nie mam motywacji. Odkąd wróciłam jest do dupy. Nic mi się nie chce, jestem kompletnie przybita, nie chcę tu być... Ale do egzaminu zawodowego muszę się jakoś przemęczyć.

Boję się powrotu do szkoły. Mam wrażenie, że wszystkie dziewczyny w klasie wrócą po wakacjach szczupłe i opalone, a wśród nich jako jedyna będę blada i gruba. Wiem że to niemożliwe. Widziałam kilka koleżanek na mieście i widzę że nie wyglądam gorzej niż one ale przez te parę dni może coś się zmienić. Na prawdę NIGDY w życiu nie czułam się tak gruba jak teraz. Wypada coś z tym zrobić ale nie mam kompletnie motywacji do czegokolwiek. Mam nadzieję, że jeśli szkoła zorganizuje mi połowę dnia będę miała więcej chęci do ćwiczeń. We wrześniu chcę robić na zmianę Killera i Turbo Chodakowskiej, a w październiku Shred z Jillian. Co z tego wyjdzie zobaczę.

Trzymajcie kciuki, bo sama nie dam rady.


wtorek, 12 sierpnia 2014

(161)

Jutro Birmingham<3 Nareszcie!!! Trochę się boję, że pogubię się na lotnisku. Wszyscy mnie uspokajają, że wszystko jest dobrze oznakowane i nie sposób się zgubić. Jednak czuję niepokój, bo pierwszy raz lecę sama. Staram się nie wpadać w panikę, przecież zawsze mogę zapytać kogoś o drogę :D

Wiem, że ostatnio zaniedbuję bloga. Jakoś byłam zakręcona na punkcie wyjazdu, ciągle się pakowałam, przepakowywałam, robiłam zakupy itd. Ostatecznie większość kupionych rzeczy zostaje w domu, a na wyjazd zabieram niecałą połowę tego co planowałam.
Poza tym 2 tygodnie załatwiałam sprawy związane z ubezpieczeniem i kartą EKUZ. Masakra, dopiero dzisiaj udało mi się ją dostać, już zaczynałam się bać że pojadę bez ubezpieczenia. Dzięki temu mam jeszcze większy uraz do urzędów i wstręt do panującej w naszym kraju biurokracji.

Co do wyglądu, no cóż... Nie jest tak jak to sobie wymarzyłam ale jest ok. Najważniejsze to czuć się dobrze ze sobą. Powiem tak: jest dobrze. Mogło być lepiej mogło być gorzej, po cholerę gdybać lepiej cieszyć się tym co się ma i skupiać się na tym co daje nam szczęście :)

Nie wiem czy będę dodawała jakieś posty, ale na pewno będę Was odwiedzać :)

Trzymajcie się kochane :*

środa, 30 lipca 2014

(160)

"W poszukiwaniu szczęścia...
Przemierzamy cały świat,
Przemierzamy wszechświat,
Dobijamy do bram i tam oczekujemy wejścia.
Cały ten świat jest u stóp nam,
Cały świat jest u stóp, bracie, siostro ma..."

Hej,
mam nadzieję, że przyjemnie spędzacie wakacje :) U mnie ostatnio królują upały, niestety kiedy wracam ze stażu przeważnie zaczynają się burze i niewiele korzystam ze słońca. Mimo to nie jest źle. Jutro ostatni dzień stażu, czyli mam jeszcze niecałe dwa tygodnie na opalanie. Chciałabym troszeczkę wyrównać opaleniznę, bo w niedzielę wypaliłam sobie bokserkę i spodenki xD Nie lubię być opalona na kilka odcieni  więc moim priorytetem jest teraz nabranie ładnego koloru. 13 sierpnia jadę do A. na dwa tygodnie. Nie mogę się doczekać! :) Ciekawe czy ogarnę czas na ćwiczenia xD W każdym razie po powrocie wrócę do normalnego trybu treningowego. 

Zastanawiam się czy nie spróbować zejść do 52 kg do końca roku. Niby miałam olać cyferki na wadze ale jako jedno z postanowień noworocznych wyznaczyłam sobie taki cel a cele są po to żeby je osiągać, nie? 

Na razie ważę 56 kg. Wydaje mi się, że zatrzymuję wodę w organizmie. Jutro pokombinuję co z tym zrobić. 

Trzymajcie się :)

środa, 23 lipca 2014

(159) Zmiany...

Odpuszczam dietę. Znowu. Nie potrafię być na diecie. Raz nie jem nic, raz się obżeram. To tylko spowalnia mój metabolizm. Po raz kolejny zmieniam plan.
Tylko tym razem wiem czego chcę. Chcę wyglądać dobrze, napiąć to i owo, wyrobić trochę mięśni. Żeby to osiągnąć jem z umiarem, ćwiczę, robię peelingi, stosuję balsamy i masaże. Zajmie to trochę czasu ale to co osiągnę zostanie na stałe. Nie będzie jojo. Teraz nie chodzi już o walkę z wagą. To nie jest odchudzanie tylko styl życia. Treningi tak wrosły w mój plan dnia, że dzień bez ćwiczeń jest dla mnie dniem straconym.
Zmieniam podejście. Pierdolę pesymizm, może być tylko lepiej. Wiem, że jeśli czegoś chcę to wcześniej czy później będę to miała. Osiągnę wszystko na czym mi zależy, nie ważne jakim sposobem. Jeśli są chęci sposób zawsze się znajdzie. Jeden film zmienił totalnie moje podejście do życia. Dosłownie w jeden dzień. Nie wiem czy to co jest w nim przedstawione jest prawdą czy ściemą. Liczy się tyko to, że jestem teraz szczęśliwsza.
Jeśli chcecie sprawdzić czy u Was też coś się zmieni po obejrzeniu tego dokumentu poszukajcie filmu pt Sekret. Ja oglądałam na Kinoman.tv.

Trzymajcie się! <3

poniedziałek, 21 lipca 2014

(158) HSGD #7 #8

Hej:)
Dzisiaj mam wyjątkowo dobry humor. Nawet nie przeszkadza mi to, że 4 tydzień Ripped został skasowany z youtuba i muszę przerwać ćwiczenia z tej serii po 3 tygodniach. Zamiast planowanych ćwiczeń z Jillian zrobiłam Turbo z Chodakowską i ćwiczenia na nogi i pośladki oraz ABS z Jillian. Mam zamiar robić te ćwiczenia przez najbliższe 3 tygodnie. Nie wiem czy to wypali więc alternatywą są ćwiczenia z Mel B i Rebbecą Louise.

Dieta, no cóż, nie idzie mi tak jakbym chciała. O niedzieli nie wspomnę, na pewno 2000 kcal może więcej. Ale jakoś  mnie to nie załamuje. Mogę powiedzieć, że to nawet motywujące. Dzisiaj bilans zamyka się w ok. 1000 kcal. Niepotrzebnie skusiłam się na kurczaka. Wiem, że może się to Wam nie podobać. Wiem, że to źle wygląda- przechodzę na dietę i nawet nie trzymam się ustalonego planu. W obecnej chwili dla mnie liczy się tylko to, że w miarę panuję nad tym co jem i planuję posiłki. Chcę, żeby ten tydzień wyszedł dobrze pod względem kcal, jednak ważniejsza jest dla mnie aktywność. Ograniczanie jedzenia nie daje mi takiej satysfakcji jak porządna dawka wysiłku. To daje mi motywację i chęć do działania. Może przez to efekty pojawią się później ale przynajmniej jestem szczęśliwa. Pozytywne nastawienie to podstawa. Na prawdę polecam.


sobota, 19 lipca 2014

(157) HSGD #6

Dzisiejszy dzień wypadł trochę lepiej niż ostatnie. Zmieściłam się w bilansie, trochę ćwiczyłam i nareszcie dokładnie posprzątałam pokój. Ostatnio nie mogę sobie poradzić z kurzem. Ścieram go co 2-3 dni i dalej wszędzie go widzę... No ale mniejsza o to xD

Wyniki dzisiejszego mierzenia totalnie mnie załamały. Mam nadzieję, że to przez okres i za parę dni sytuacja się ustabilizuje. Na wszelki wypadek zważę się jeszcze raz po okresie.

Obwody:

udo: 54/ 37
łydka: 34,5/ 21
biodra: 93
kości biodrowe: 80
talia: 66
ramię: 24

waga: 56,0


HSGD #6
888/1100 kcal


Ćwiczenia:
Ripped z Jillian
Mel B brzuch


Teraz muszę się pilnować i wziąć solidnie do roboty. Od samego gadania nic się nie zmieni. Teraz wszystko zależy tylko ode mnie. I kurde, mam nóż na gardle-3 tygodnie na zjechanie do 52kg- teraz musi się udać. Nawet gdybym miała przez tydzień nie jeść A. nie zobaczy mnie tłustej. Kardio oto nadchodzę!


Błagam, trzymajcie kciuki...


Pozdrawiam

piątek, 18 lipca 2014

(156) HSGD #3#4#5

Wczoraj zaczął mi się okres. Rano myślałam, że umieram, nie mogłam nawet wstać, spóźniłam się na staż, nie ćwiczyłam, przespałam cały dzień. Masakra.

Dieta słabo mi idzie. Bardzo słabo. Musze się ogarnąć. Mam 3 tygodnie. A. nie przyjedzie, ale za to ja jadę do Niego! Nareszcie się zobaczymy, nie mogę się doczekać. Tylko nie chcę, żeby się rozczarował tym jak wyglądam. Niby kiedy się poznaliśmy ważyłam więcej, ale wydaje mi się, że lepiej wyglądałam. W każdym razie teraz muszę dać z siebie 200%.
Od jutra ogarniam dietę, bo dzisiaj już przegięłam. Ćwiczę od dzisiaj na 150%. W 3 tygodnie chyba da się coś zrobić.

Dieta:
HSGD#3: 766/900kcal
HSGD#4: 1245/1000kcal
HSGD#5: 1200/950 kcal

Ćwiczenia:
poniedziałek: Ripped, tabata
wtorek: Ripped, tabata
środa: Ripped, tabata
czwartek:-
piątek: Ripped, tabata

Jutro muszę się zmierzyć i zważyć. Mam nadzieję, że okres nie zawyży zbytnio pomiarów. Nie chcę złapać doła i stracić motywacji.

wtorek, 15 lipca 2014

(155) HSGD #2

Myślałam, że ciężko będzie mi się zmieścić w 800 kcal, a jednak się udało! Zamknęłam się w 647 kcal. Teraz tylko muszę omijać kuchnię szerokim łukiem, żeby mnie nie kusiło :)

Ostatnio strasznie odpuściłam sobie czytanie. Muszę nadrobić zaległości. Wieczorem może skończę pierwszy tom Faraona, a jutro zacznę drugi. Chciałabym zdążyć z "Samozwańcem" i "Zbrodnią i karą" przed końcem lipca. Stephena Kinga zostawię chyba na wrzesień.

Ćwiczyłam dzisiaj tabatę i Ripped. Jakoś nie mogę się zebrać żeby robić coś więcej. Na razie musi mi to wystarczyć. Mam nadzieję, że w połączeniu z dietą te ćwiczenia dadzą jakieś rezultaty.

poniedziałek, 14 lipca 2014

(154) HSGD #1

Pierwszy dzień hsgd zawalony. Zjadłam 1255 kcal. Nie potrzebnie skusiłam się na kawałek ciasta i kostkę ptasiego mleczka. W sumie jogurt na podwieczorek też był zbędny. Pocieszam się tym, że po obżarstwie w ostatnim tygodniu i tak mam dobry bilans. Wiem, ze mija się to z celem, no cóż stało się nie będę się dodatkowo dobijać.

Pomimo słabego bilansu jestem bardzo zadowolona z dzisiejszego dnia. Na stażu dobrze mi się pracowało, rozmowa z koleżanką wyjątkowo się kleiła. Poza tym od rana miałam bardzo dobry humor- to ostatnio nowość. Myślę, że w końcu zmierzam w dobrym kierunku.

Po pracy odprowadziłam kawałek koleżankę w związku z czym spaliłam trochę kcal. Ogólnie jechałam rowerem około 15- 20 min. Kiedy jechałam z kumpelą spaliłam ok. 52 kcal, a w drodze powrotnej przyspieszyłam i wyszło około ok.62 kcal.
Po obiedzie postanowiłam wykorzystać słoneczną pogodę i trochę się poopalać. W związku z tym pieliłam grządki, bo lubię opalać się w ruchu. Pielenie grządek wg kalkulatora spaliło 275 kcal.
Wieczorem zrobiłam 3 tydzień z Jillian i tabatę.

Podsumowując- zjadłam 1255 kcal, spaliłam 389 kcal, co daje 866 kcal czyli zmieściłam się w bilansie xD To znaczy, wywiązałam się z planu spalania nadwyżek kcal.

W sobotę chcę zobaczyć 53,x kg. Mam nadzieję, że ewentualny okres nie zawyży zbytnio wagi. Do imienin czyli do 26.07 chciałabym 52/53kg. Nie wiem jak ogarnę jedzenie 27.07, najwyżej będzie to aktywny dzień. Przyszłość jest w moich rękach. Jeśli się zepnę dam radę.


Trzymajcie się :)

sobota, 12 lipca 2014

(153)

Od środy mam kurewskiego doła. Ćwiczę na siłę i czuję, że to bez sensu co mnie jeszcze bardziej dołuje. Wpieprzam masę jedzenia, nie potrafię się ogarnąć. Dzisiaj na szczęście zjadłam tylko obiad i kawałek ciasta. Mam nadzieję, że skończy się na kolacji. Jutro będzie ciężko, bo Tata ma imieniny i będzie masa żarcia. Nie wiem czy dam radę.

Od poniedziałku przechodzę na hsgd. Przebieg diety w zakładce 'Plan na lipiec'.

Odpuściłam sobie ważenie i  mierzenie. Czuję, że to mogłoby mnie dobić. Może na tygodniu dodam wymiary. Albo poczekam  na okres i zmierzę się po okresie. No chyba, że znowu zamierza się o parę tygodni spóźnić...

***
Nie robiłam dzisiaj ćwiczeń z Jillian. Zrobiłam tabatę i chyba na tym się skończy. Jutro będzie lepiej. Czuję, że humor trochę mi się poprawia. Do szczęścia brakuje mi tylko paczki fajek i pół litra i 5 kg mniej. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko A.


wtorek, 8 lipca 2014

(152)

Od wczoraj drugi tydzień Ripped. Według mnie zestaw o wiele fajniejszy niż tydzień pierwszy. Aż chce się ćwiczyć.
***
Od kilku dni zapisuję sobie co zjadłam w ciągu dnia. Mam nadzieję, że pomoże mi to wyeliminować złe nawyki. Do tej  pory myślałam, że jem całkiem zdrowo ale okazuje się, że nie jest tak idealnie.

Generalnie od 2 dni jem o wiele za dużo. Może to mieć związek z okresem, bo wszystko wskazuje na to, że niebawem się zacznie. No cóż, będzie lepiej.
***
Niedziela: Ripped z Jillian (tydz.1)
Poniedziałek: Ripped z Jillian (tydz.2), pośladki z Mel B, rower 10 km
Dzisiaj: Ripped z Jillian (tydz.2), boczki z Kesley Lee

Już ponad 2 tygodnie zbieram się do kardio i nic z tego nie wynika. Nic nie obiecuję ale może jutro... :)

sobota, 5 lipca 2014

(151)


Nie wiem co jest nie tak. Już drugi tydzień waga jest ładna, ale obwody stoją w miejscu. Co jest nie tak?! W kazdym razie cieszę się, że przekroczyłam magiczną granicę 54 kg. Rok temu 53,x było moją najniższą wagą. W tym roku zejdę do 52 kg (marzę o 48 ale nie wiem czy to realne) i utrzymam nową wagę.
 
Obwody:

udo: 53/ 36
łydka: 34,5/ 21
biodra: 92,5
kości biodrowe: 80
talia: 65,5
ramię: 24

waga: 53,9


Ćwiczenia:
W środę zrobiłam sobie jeden dzień przerwy z Jillian, zamiast tego zrobiłam brzuch z Mel B i ćwiczenia Chodakowskiej na wewnętrzną stronę ud.
Czwartek: Ripped z Jillian i boczki z Tiffany.
Wczoraj: Ripped z Jillian, 30 km na rowerze.
Dzisiaj: Ripped z Jillian.

Dobrze, że przyjaciółka zadzwoniła i zapytała się czy mam czas, bo przynajmniej się przejechałyśmy kawałek. Szkoda tylko, że nie obyło się bez lodów ale zamówiłyśmy desery składające się w większości z owoców. A choćby nawet należało się nam :D

Trzymajcie się :)

wtorek, 1 lipca 2014

(150)

Od wczoraj ćwiczę z Jillian. Jest w miarę ok, chociaż nie czuję zbytniego zmęczenia po skończeniu treningu.
Wczoraj ćwiczyłam ze skakanką. Troszkę się zmachałam, a skakałam tylko 10 minut. Jutro spróbuję zrobić 2 serie po 10 min.
Zaopatrzyłam się w płatki owsiane i jogurty, więc mam co jeść. Chcę sobie jeszcze dokupić otręby z aronią, bo koleżanka narobiła mi na nie smaka:) Może jeśli pogoda dopisze przejadę się po nie rowerkiem do najbliższej biedronki (około 10 km :D).
Zaczęłam czytać "Faraona". Raczej nie skończę go przed stażem, bo utknęłam w 9 rozdziale pierwszego tomu. Ale zaczyna się robić ciekawie, więc może jakoś przez to przebrnę:)

poniedziałek, 30 czerwca 2014

(149)

Weekend zawaliłam po całości. Chciałam jeść z umiarem, ale umiar nie chciał jeść ze mną. Nie będę nawet o tym pisać.
Dzisiaj wzięłam się w  garść. Zaczynam znowu z Jillian Michaels. Ta kobieta cholernie mnie motywuje. Tym razem mam na celowniku Ripped in 30 Days. Chciałabym też spróbować jej diety 80/20 ale to może w przyszłości. Na razie nie podejmuję żadnych diet, bo nie mam pojęcia jak będą wyglądały moje wakacje. Może w roku szkolnym. Obecny plan zakłada ćwiczenia z Jillian i zdrową dietę. Mam tydzień,  żeby wyglądać dobrze i dwa tygodnie, żeby wyglądać zajebiście. I musi się udać.

sobota, 28 czerwca 2014

(148)

Obwody:

udo: 53/ 36
łydka: 34/ 21
biodra: 92,5
kości biodrowe: 81
talia: 66
ramię: 24,5

waga: 54,4

Waga mnie zaskoczyła ale wydaje się to poważnie podejrzane. Jest za niska. Wydaje się, że to dlatego, że wczoraj wieczorem trochę wypiłam i rano byłam odwodniona. Wcale nie zdziwię się jeśli za tydzień waga pokaże ponad 55 kg.
Dzisiaj wieczorem planujemy grilla i raczej z tego nie zrezygnuję. Będzie niby po 18 ale po pierwsze jest weekend, po drugie znam umiar. Jutro imieniny chrzestnego ale spokojnie też będę nad sobą panować. Doszłam do wniosku, że nie ma sensu rezygnować z przyjemności, bo w moim wypadku to nic nie daje. Potem i tak to nadrabiam ze sporą nadwyżką. Czyli po pierwsze umiar.

Trzymajcie się :)

piątek, 27 czerwca 2014

(147)

Czwartek:
Killer
Mel B brzuch
Miley Cyrus Workout: Sexy Legs

Piątek:
Mel B brzuch
Boczki z Kesley Lee

Mam dodatkową motywację do ćwiczeń. Mianowicie, Chłopak powiedział, że postara się wziąć urlop i przyleci w lipcu. Mam niedużo czasu ale już w czwartek zauważyłam, ze brzuch mi się poprawia, więc jeśli tego nie spierdolę będzie dobrze. Pasuje jeszcze nogi ogarnąć.W nadchodzącym tygodniu dorzucę sobie jeszcze skakanke, na początek 10- 15 minut dziennie. Zobaczę jakie będą efekty.

Od piątku zaczynam staż. Ciekawe jak to będzie. Byłam już w urzędzie na praktyce, roboty niewiele, może będę miała czas na czytanie. Mam taką nadzieję. Pokój 11 na wyłączność, kawa, książka i koleżanka. Oby nie było roboty ; )

Zaczęłam czytać "Syna Cienia". Myślę, że do stażu skończę. To jest raczej pewne. Potem czekają na mnie 4 tomy "Samozwańca", "Hobbit", "Nagie ostrza" książka o Janie Pawle II (nie pamiętam tytułu w tym momencie). Na półce czeka jeszcze "Faraon" ale nie wiem czy się podejmę. Potem będę musiała pożyczać sobie jakieś ciekawe lekturki:) Może uda mi się zdobyć "Pakt Ribentropp- Beck" i "Patologię transformacji". Chociaż jeśli A. przyjedzie, a na stażu dadzą nam dużo roboty to nie będzie na to wszystko czasu.

Jutro ważenie, mierzenie. Może będzie nie najgorzej. Zależy co wymyślimy na wieczór poza piwkiem na zakończenie roku ;)

środa, 25 czerwca 2014

(146)

Wczoraj:
Miley Cyrus Workout Sexy Legs
Mel B brzuch

Dzisiaj:
Killer
Boczki z Kesley Lee
Mel B brzuch
ćwiczenia z hantlami

Drugi dzień robię generalne porządki w domu. Mama uratowała mi dupę, bo zanudziłabym się na śmierć. Cały miesiąc czekałam na ten tydzień, a teraz nie mam co robić.
Muszę położyć większy nacisk na ćwiczenia.
Staram się ogarnąć zdrową dietę.
Rozciąganie jakoś nie wypaliło.
Ale na wszystko przyjdzie czas.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

(145)

Do 06.07. będę wyglądać dobrze. Nie wiem jak z wagą ale na pewno się trochę wyrzeźbię.
Najważniejsze spalić tłuszcz, nie wiem na ile mi się to uda ale będzie na pewno lepiej.

Pobrałam callanetics z Bojarską. Mam nadzieję, że wystarczy mi weny żeby przećwiczyć to jeszcze dzisiaj. Do tej pory zrobiłam już Killera i ćwiczenia z Kesley Lee. Zaraz idę zrobić brzuch z Mel B. Nogi zostawię raczej na jutro. Wczoraj nie ćwiczyłam.

Cały dzień nie paliłam. I nie chce mi się wychodzić do sklepu więc chyba dzisiaj nie zapalę. Rzucam już drugi tydzień, a dzisiaj po raz pierwszy od dawna jestem czysta. Może jutro też się nie złamię. Mam tylko nadzieję, że nie rzucę się znowu na słodycze. Już wolę papierosy. Zniszczonych płuc nikt nie zobaczy, a fałdy tłuszczu zobaczą wszyscy.

Potem napiszę jak wyjdzie z callanetics. Trzymajcie kciuki...

***
Zrobiłam callanetics. Filmik cholernie mnie denerwuje, niektóre ćwiczenia nie są wytłumaczone, niektóre ćwiczenia zaczynają się od 4-5 powtórzenia. Niby małe rzeczy ale jak działają na nerwy. Postaram się pokombinować jeszcze z oryginalnym filmikiem Callan, bo ćwiczenia są chyba dobre, przy niektórych naprawdę fajnie się rozciągnęłam, chciałabym to kontynuować. Mam nadzieję że jakoś ogarnę oryginał.

niedziela, 22 czerwca 2014

(144)

Dobra nie mierzyłam się wczoraj, dzisiaj stanęłam na wadze- 56,3 kg. Masakra. Kilogram w tydzień. Żeby tak chudnąć jak się tyje... No trudno. Złapałam małego dołka ale przed chwilą stanęłam przed lustrem w samej bieliźnie (nie jestem popierdolona, przebierałam się xD) i doszłam do wniosku, że nie ma tragedii. Zepnę dupę i będzie dobrze. Nie wiem jeszcze jak dzisiaj będzie z ćwiczeniami, ale przynajmniej z jedzeniem jest w normie.

Plan na ten tydzień:
  • Killer Chodakowskiej 4 razy co najmniej
  • Mel B brzuch codziennie
  • ćwiczenia na boczki z Kesley Lee co drugi dzień
  • nie jeść po 20 (wiem że powinnam nie jeść już po 18 ale chodzę spać dość późno i boję się żeby nie podjadać w nocy jak np w poniedziałek miałam ciasto w pokoju, a że zgłodniałam to je zjadłam, a było dobrze po północy)
  • chociaż co drugi dzień ćwiczenia na nogi
  • rozciąganie chociaż 10 minut dziennie
Mam nadzieję, że za tydzień nie będę się bała stanąć na wadze.  Kurwa, schudnę w te wakacje i nic mnie nie powstrzyma. Choćby nie wiem co się miało stać. Zgubiłam 2,5 cm w udach, co uważałam za niemożliwe, to nie zgubię kolejnych? Jasne że zgubię. Mogę wszystko!

Trzymajcie się! :*

piątek, 20 czerwca 2014

(143)

Z nadmiaru czasu zrobiłam sobie parę zdjęć. Fotka z kostką może Was zdziwić ale chciałam pokazać tatuaż xD Ale do sedna:
  • ramiona i plecy w miarę mi się podobają, chociaż lewa ręka i tricepsy wymagają dopracowania,
  • nogi; no tutaj mam mieszane uczucia- z jednej strony widać na nich lekki zarys mięśni, czego na zdjęciach nie widać, a z drugiej strony jest na nich tyle tłuszczu i cellulitu... Zdecydowanie muszę nad nimi pracować,
  • no i na koniec efekt czterech dni obżarstwa i nie ćwiczenia, mianowicie brzuch... Ten tłuszcz doprowadza mnie do szału i już nie wiem co z nim zrobić... A nie no przepraszam wiem: nie żreć i ćwiczyć, proste. Tak, tylko w teorii...

Chyba wracam do killera Chodakowskiej. Jedyny jej zestaw, który chociaż trochę mi pomógł. Przede mną wakacje więc na początek 3 razy w tygodniu, potem może częściej.
Planowałam ćwiczyć callanetics i jakoś do tej pory się nie zebrałam. Może spróbuję, ale będę musiała się zadowolić wersją z Mariolą Bojarską bo nie mogę pobrać oryginału, a online się strasznie zacina.

Następna notka pewnie w sobotę, po ważeniu i mierzeniu. Boję się jak jasna cholera...

środa, 18 czerwca 2014

(142)

Jedyne słowo jakie ciśnie mi się na usta to... "kurwa". Totalnie sobie odpuściłam. Jem co popadnie, ile się da, nie ćwiczę w ogóle. Już trzeci dzień. Od poniedziałku przychodzę do domu, żrę, usypiam, znowu żrę i nic mi się nie chce. Codziennie. Dobrze, że już mam szkołę z głowy, może się prędzej ogarnę. Nie mogę teraz odpuścić. Nie zniszczę tego o co walczyłam z Jillian. Jutro będzie dobrze. Obiecuję to Wam i sobie. Tylko dlaczego kurwa jutro? Czemu nie dzisiaj?! Ta, dobre pytanie. Jestem patentowanym leniem, kurwa muszę to zmienić.

sobota, 14 czerwca 2014

(141)

Skończyłam Shred'a. Odpuściłam dwa razy: we wtorek(40 stopni gorączki, nie chciało mi się) i wczoraj (perfidne lenistwo).

Obwody:        (W porównaniu do obwodu z 17 maja czyli początku ćwiczeń)

udo: 53/ 36,5              (-1,5 cm/05cm)
łydka: 34,5/ 21             (-1cm/1cm)
biodra: 93                  (-1cm)
kości biodrowe: 80        (-2,5 cm)
talia: 66                    (-2cm)
ramię: 24                  (-1cm)

waga: 55,3                 (-2,3kg)

Chciałabym żeby waga się szybciej zmniejszała. Chociaż jeśli utrzymam obecne tempo 0,3kg/tydzień to do końca wakacji będzie 52kg! :) Ale nie bądźmy aż takimi optymistami xD Najważniejsze, że widzę zmianę na udach i trochę na łydkach. Brzuch, no tutaj mam mieszane uczucia, bo widzę jeszcze sporą warstwę tłuszczu ale rano przed śniadaniem jest całkiem nieźle. No i najgorsze: boczki. Kurczę strasznie mnie denerwują, muszę postawić na Tiffany i Kesley Lee. Ćwiczenia z Jillian zajebiście działają na ramiona i plecy, naprawdę polecam, jeśli znajdę aparat to wrzucę fotkę na potwierdzenie xD

Dzisiaj ognisko klasowe ^^ No cóż będę jadła po 18 ale może od tego nie umrę:)Przecież nie idę się nażreć tylko napić jakkolwiek głupio to brzmi. Nie mówię żeby zalać się w trupa (chociaż z tydzień temu pewnie tak bym zrobiła) ale o wprowadzenie się w luźniejszy nastrój, z resztą wiecie jak jest, czasem po prostu trzeba i tyle.

Jak już kiedyś pisałam chce pokonać wrodzony pesymizm. Nawet dobrze mi szło do poprzedniej soboty. Takiego zjazdu emocjonalnego dawno, bardzo dawno nie miałam. Na szczęście Chłopak trochę mnie wyprostował i zaczynam od nowa. Na początek odświeżyłam playlistę, bo jak mam być optymistą kiedy w głośnikach non stop jakieś kawałki o beznadziei, depresji i samobójstwie. Szukałam pozytywnych kawałków na youtubie, czegoś w stylu: warto żyć, dasz radę, możesz wszystko itd. I przypadkowo znalazłam ten kawałek: zbuku- że życie ma sens. Od razu mi się spodobał, a szczególnie urzekł mnie ten fragment:

"Osamotniona na murze, doszła do pewnych wniosków,
I zaczęła ćwiczyć, już nie chciała skakać z mostu,
Dieta cud zamiast proszków, ciężkie ćwiczenia,
W dół kilogram za kilogramem i już ich nie ma.
Wystarczyła jej wena, musiała się przekonać,
Że własną, ciężką pracą wszystko można dokonać,
Dzisiaj ta gruba Ola wcale już nie jest gruba,
Schudła dwadzieścia kilo bo wierzyła, że się uda,

Nie trzeba wierzyć w cuda, wystarczy wierzyć w siebie,
Możesz osiągnąć wszystko, tylko musisz to wiedzieć."

Z wrażenia zrobiłam 20 pompek i 50 przysiadów. Strasznie mnie to motywuje i mam nadzieję że Wam też pomoże.

Trzymajcie się! Udanego weekendu :)

niedziela, 8 czerwca 2014

(140)

Obwody:

udo: 53,5/ 36
łydka: 34,5/ 21
biodra: 93
kości biodrowe: 80,5
talia: 66,5
ramię: 24

waga: 55,6


No i w końcu wszystko ruszyło. Może niezbyt wiele ale i tak motywuje. Od jutra zaczynam callanetics(o ile uda mi się pobrać filmik, bo strasznie mi się zacina). Widziałam dużo pozytywnych opinii i ponoć szybko widać efekty. W tym tygodniu(13.06) kończę Shred'a z Jillian. Efekty są dość widoczne, najbardziej na ramionach, trochę na brzuchu i nogach. Po skończeniu z Jillian planuję robić kardio, ABS i Miley Cyrus Legs Workout, pośladki z Mel B. Ale przede wszystkim kardio.

sobota, 31 maja 2014

(139)

Obwody:

udo: 54/ 37
łydka: 35/ 21
biodra: 94
kości biodrowe: 81,5
talia: 67
ramię: 25

waga: 55,9





Brak spadku wagi mnie dobija. Niby dobrze, że nie przytyłam, ale dlaczego nie schudłam? Dobre pytanie...
Jem w normie, tzn. 4-5 posiłków dziennie w miarę stałych porach. Nie jem po 18 i mam zamiar to utrzymać. Ćwiczę codziennie Shred'a z Jillian Michaels i na zmianę: boczki z Tiffany, pośladki z Mel B i Miley Cyrus Legs workout, brzuch z Mel B.  W tym tygodniu tylko w niedzielę zliczyłam kardio: 1h na rowerze. Chciałam częściej jeździć- nie dopisała pogoda, a innych ćwiczeń kardio nie chciało mi się robić.
Widzę coraz wyraźniejszy zarys mięśni na nogach, brzuch wygląda trochę lepiej i to mnie motywuje. Nie mogę doczekać się wakacji: może pogoda będzie lepsza= rower, a poza tym będę mogła bezstresowo ćwiczyć (nie będę musiała martwić się o dobre wyniki na świadectwo). Może w końcu wywalczę wymarzoną sylwetkę. Kiedyś musi się udać :D

Trzymajcie się Kochane!

sobota, 24 maja 2014

(138)

Obwody:

udo: 55/ 37,5
łydka: 35,5/ 22
biodra: 94
kości biodrowe: 81,5
talia: 68
ramię: 25

waga: 55,9

Dzisiaj ostatni dzień  pierwszego poziomu Shred'a z Jillian Michaels. Brzuch i nogi trochę się poprawiły ale nie przekłada się to na obwody. Myślę, że to dlatego, że na razie wyrabiają mi się mięśnie i tkwią pod warstwą tłuszczu. Mam nadzieję, że w nadchodzącym tygodniu uda mi się chociaż 3 razy zrobić kardio- akcję spalanie najwyższa pora zacząć. Jeszcze z pozytywnych rzeczy: mam wrażenie, że nieznacznie zmniejszył mi się cellulit. Mimo to przede mną długa droga do całkowitego zlikwidowania problemu.
Teraz postaram się skupić na ograniczeniu żarcia.
Do 14 czerwca muszę zgubić chociaż 2 kg i trochę się opalić. Musi się udać :D

Trzymajcie się chudo :*

sobota, 17 maja 2014

(137)

Obwody:

udo: 54,5/ 37
łydka: 35,5/ 22
biodra: 94
kości biodrowe: 82,5
talia: 68
ramię: 25

waga: 57,6

Widać efekty niećwiczenia.  Trudno. Teraz może być tylko lepiej.
Od piątku mam zajebisty humor. Już dawno tak dobrze się nie wyspałam. Mam trochę większą motywację, chociaż nie przekłada się to na ćwiczenia. Jem mniej i od czwartku robię 30 day shred z Jillian Michaels. We wtorek zakładam stały aparat i mam nadzieję, że pomoże mi schudnąć :)
***
Zaczynam akcję zmiany życia na lepsze. Teraz walczę już nie tylko o wygląd ale o charakter, dobre przyzwyczajenia, pewność siebie i wewnętrzną siłę. A moim najważniejszym celem jest pokonanie (chyba wrodzonego) pesymizmu.
***
A teraz z innej beczki. W piątek zrobiłam sobie tatuaż! :D Nareszcie. Czekałam na ten moment od 6 klasy podstawówki. Rodzice na razie nie wiedzą ale na pewno nie uda mi się go długo ukrywać. Nie zamierzam im nic mówić, bo wiem że tak czy inaczej będzie niezła afera. Trochę się boję ale już za późno. Co ma być to będzie xD
***
Ostatnio non stop tego słucham. Pozytywnie mnie nastawia. Motywuje mnie to żeby się zmienić na lepsze. Pod każdym względem. 

"Powtarzam sobie to niemal nieustannie,
że co rodzi w głowie się staje realne,
więc dziś wszystko może być mi osiągalne
Tylko trzeba to w głowę wbić sobie centralnie
I wierzyć w to mocno, że tak się stanie,
jak sobie wymyślisz pójdzie zgodnie z planem
Zwycięstw kopalnie odkryj w sobie!
Wszystko siedzi w twojej głowie"

niedziela, 11 maja 2014

(136)

Rano wyjaśniły się dziwne zjawiska i beznadziejne samopoczucie ubiegłego tygodnia. Na szczęście to tylko okres. Jestem dwa dni w plecy z ćwiczeniami i muszę odrobić cały tydzień wpierdalania. Widzę, że się spasłam. Szczególnie na brzuchu i boczkach. Na szczęście nogi i pupa są w miarę do zniesienia. I cellulit jakby się zmniejszył :)
Już połowa maja, a przede mną tyle pracy nad figurą...
Za tydzień bez względu na wszystko ważę się i mierzę.



niedziela, 4 maja 2014

(135)

Bałam się wczoraj zważyć i zmierzyć. Na szczęście waga jest niższa niż przypuszczałam: 55,9 kg. Motywujące. Jeszcze 3,9 kg i będzie dobrze. Jeszcze 5,9 kg i będzie zajebiście. 7,9 kg- marzenie jak na razie raczej nie wykonalne ale może kiedyś. Głównie dlatego, że zależy mi przede wszystkim na obwodach, mam zamiar cisnąć mięśnie więc to może wpłynąć na wyższą wagę.

Obwody:

udo: 54/ 36
łydka: 35/ 22
biodra: 95
kości biodrowe: 82,5
talia: 67
ramię: 25


Jeszcze parę centymetrów i będzie zajebiście. 20 maja zakładam stały aparat. Mam nadzieję, że posłuży to jako wymówka do ograniczenia jedzenia. Ostatnio z tym przeginam. Będzie lepiej. Obiecuję. 

Trzymajcie się:*

wtorek, 29 kwietnia 2014

(134)

Znowu za dużo jem. Na szczęście chociaż trochę ćwiczę. Od soboty codziennie ćwiczę Mel B kardio, brzuch i pośladki. W planie miałam jeszcze nogi z Mel B na zmianę z Miley Cyrus Workout  Sexy Legs ale nie wyszło. Dodatkowo co dwa dni miałam ćwiczyć boczki z Tiffany. Zacznę jutro. I te nieszczęsne nogi. Pasuje coś z nimi zrobić, chociaż kardio chyba trochę pomaga. Dobrze, że chociaż na wfie wczoraj i dzisiaj dość ostro je ćwiczyłam. I postanowienie: od jutra jem śniadania. Podobno po dużym śniadaniu nie podjada się w ciągu dnia, a ostatnio mam z tym problem. W sumie coś w tym jest, bo w czasie praktyki jadłam duże śniadanie, potem ciastko na lunch, kolację i nie byłam głodna przez około 8-9 godzin. No i pomimo kalorycznego śniadania nie przytyłam, a nawet schudłam.

Trzymajcie kciuki.

sobota, 26 kwietnia 2014

(133)

W tym tygodniu nie ważę się ani nie mierzę. Nie chcę się zdołować i stracić motywację. Biorę się za siebie. Siostra też chce zacząć ćwiczyć, może razem jakoś to ogarniemy. Wczoraj nie ćwiczyłam, nawet a6w. Dzisiaj muszę nadrobić zaległości. I od dzisiaj będzie dobrze.

Btw macie jakieś sprawdzone ćwiczenia na powiększenie piersi? Coś innego niż damskie pompki i Mel B.  I może coś sprawdzonego na cellulit? Już naprawdę nie mam pojęcia jak się za to zabrać.

Chudego weekendu dziewczyny :*

środa, 23 kwietnia 2014

(132)

Jestem wściekła na siebie. Do Wielkanocy było zajebiście- jadłam niewiele. W poniedziałek było gorzej ale za to wczoraj było zajebiście- zjadłam tylko zupę na obiad, kromkę chleba, owsiankę na kolację i 4 kostki ptasiego mleczka. No i cały dzień spędziłam na polu (siatkówka, grządki, rower). Dzisiaj zajebałam po całości. Jeszcze w szkole myślałam że będzie dobrze. Co prawda na śniadanie zjadłam loda w rożku (158 kcal), na długiej przerwie bułkę ze sklepiku (ok. 400 kcal) i jogurt pitny (282 kcal). Planowałam zjeść tylko zupę obiad (ok 216 kcal) i ćwiczyć. Ale po lekcjach kumpela namówiła mnie na ciastka, colę, a potem było już tylko gorzej. W domu wymiotłam połowę lodówki :( Jest mi tak cholernie wstyd.
Wzięłam olej rycynowy, mam nadzieję, że zadziała.
Do tej pory nie ćwiczyłam, a potrzebuję solidnego kardio. Rozmawiałam z Mamą o siłowni, może się dorzuci do karnetu. Jeśli się zgodzi nie ma bata idę cisnąć.
Jutro muszę nad sobą panować.
Teraz mam dodatkową motywację, bo Chłopak powiedział, że może przyjedzie do mnie w maju, więc pasuje jakoś wyglądać.
Musi być lepiej.
Staram się zmienić moje nastawienie do walki o lepszy wygląd i do dzisiaj mi wychodziło. Najważniejsze to nie poddać się i walczyć do końca. Do wakacji muszę wyglądać zajebiście, potem muszę to utrzymać. Na razie cisnę a6w, obiecałam sobie, że jeśli wytrwam 42 dni przekłuję pępek. A bez względu na wagę planuję zrobić tatuaż na kostce. Tylko nie mam śmiałości podejść do studia, nie wiem czy mnie stać, a zacząć rozmowę od zapytania się o cenę to trochę do dupy.
Nie wiem po co Was zanudzam...

Jeśli chcecie Thinspiracji albo fitspiracji zapraszam na mojego tumblra.

niedziela, 20 kwietnia 2014

(131)

Wymiary z soboty (2014-04-19):
udo: 54/ 36,5
łydka: 35/ 22
biodra: 93
kości biodrowe: 83
talia: 67
ramię: 25
waga: 56,3

Miałam nadzieję, że waga będzie niższa. Jest nie najgorzej. Obwody spadły to dla mnie najważniejsze. Nad wagą będę pracowała. Ostatnio mało ćwiczyłam ale też mniej jadłam (przygotowania do świąt= brak czasu na cokolwiek). Dzisiaj nie rzuciłam się jak zwykle na jedzenie, wiadomo zjadłam trochę więcej niż w piątek czy sobotę ale nie ma tragedii.

W najbliższym czasie zamierzam walczyć z boczkami, nogami i pośladkami. Jeszcze nie mam konkretnego planu ale będę robiła: Miley Cyrus Workout: Sexy Legs, Tiffany, VSAS: How to Lose Your Love Handles, Mel B pośladki.
No i dodatkowo chciałabym skończyć a6w. Jak na razie jest ok. Jeszcze potrzebuję czegoś na ramiona i klatkę ale nie wszystko na raz. W najbliższym czasie zajmuję się tym co jest wg mnie najbardziej tragiczne. I nie wiem co z tą siłownią...

***
Prawie zapomniałam: Wesołych, miło spędzonych świąt :)

środa, 16 kwietnia 2014

(130)

Kurczę, było tak dobrze i to zepsułam. Znowu jem co popadnie nie zwracając uwagi na ilość. Muszę się ogarnąć. Zostało mi tylko 5 kg do celu. Wiem, że mogę jeśli się opanuję. Tylko, że to jest takie trudne.... Z drugiej strony wiem, że warto. Sukces jest blisko, muszę się tylko kontrolować. Obiecuję Wam i sobie, że będzie lepiej.

Trzymajcie się ;**

sobota, 12 kwietnia 2014

(129)


Tak jak obiecałam dodaję wymiary i wagę:

udo: 55/ 37
łydka: 35,5/ 22
biodra: 95
kości biodrowe: 84,5
talia: 67
ramię: 25
waga: 56,7

Jest całkiem dobrze, mam nadzieję, że to utrzymam. W sumie nie robię nic szczególnego jak mogłyście zobaczyć w poprzednim poście, a waga jednak spada. Jedynym minusem jest to, że nie widzę zbytnio tych zmian w lustrze. Ale to przyjdzie z czasem, jak sądzę:)
Zastanawiam się nad kupieniem karnetu na siłownię po świętach. Aczkolwiek jeśli będzie tak jak do tej pory to może zrezygnuję. Karnet kosztuje 80 zł jak dla mnie to trochę dużo. Wolałabym odłożyć tą kasę na kolczyk albo tatuaż. Ale o tym będę myślała po świętach.


Chudego tygodnia :)

piątek, 11 kwietnia 2014

(128)

Ok, nie jest źle. Jem w normie czyli delikatnie za dużo. Ćwiczę mniej niż godzinkę dziennie czyli trochę za mało. Mimo wszystko mam motywację. Trochę wkręciłam się w znajomość z chłopakiem poznanym na wyjeździe. Nie sadziłam, że się odezwie po moim powrocie, a cały czas rozmawiamy na skype (mam przez to trochę mniej czasu na ćwiczenia). Mówi, że może przyjedzie do Polski-nie do końca mu wierzę- aczkolwiek dzięki temu czuję, że mam po co ćwiczyć. Muszę tylko ogarnąć więcej czasu na ćwiczenia, chyba znowu zacznę ćwiczyć przed wyjściem do szkoły. No i poza tym zapomniałam o konkursie z historii. Muszę zacząć się uczyć, pasowałoby zdążyć przed 28.04 :)
Jutro albo w niedzielę zważę się i zmierzę.

W tym tygodniu:
poniedziałek: Mel B- brzuch, pośladki
wtorek: Mel B- brzuch, pośladki, Tiffany- boczki
czwartek: Mel B- brzuch, rozciąganie, Miley Cyrus Leg Workout,
piątek: Mel B- brzuch, pośladki, rozciąganie, Miley Cyrus Leg Workout, Tiffany- boczki, a6w

Trzymajcie się chudo :)

niedziela, 6 kwietnia 2014

(127)

Wczoraj po południu wróciłam  do domu. Wyjazd zajebisty, chociaż wyobrażałam to sobie całkiem inaczej. Zdecydowanie zabrakło mi czasu na zakupy i nie rozmawiałam z Anglikami tyle ile bym chciała. Jedzenie było zajebiste, nie wiem czemu wszyscy jadą po angielskiej kuchni. Może potrawy są za tłuste i porcje są ogromne ale da się przeżyć.
Podczas wyjazdu nie ćwiczyłam, jedzenia nie ograniczałam, tzn jadłam tyle, żeby nie czuć się głodna. Do tego doszły słodycze w pierwszym tygodniu, napoje gazowane i praktycznie co drugi dzień przynajmniej 2 piwa. Po tygodniu bałam się iść mierzyć jakiekolwiek ciuchy a w szczególności spodnie. Czułam się strasznie grubo ale o dziwo wbiłam się w rozmiar 8 (polskie 36) :D
Dzisiaj rano się zważyłam i waga pokazała 57,8 kg!!! Kilogram mniej niż przed wyjazdem. Motywacja jak jasna cholera. Od dzisiaj Mel B i może Chodakowska,ale to dopiero jak się trochę rozkręcę. Przyznam się, że wykorzystałam możliwość bezstresowego i bezkarnego palenia, a moje płuca dają o sobie znać już przy szybkim marszu. Mimo wszystko nie żałuję tego, bo przynajmniej nie miałam kasy na słodycze i poznałam zajebistego chłopaka. I kto mi powie że papierosy przynoszą więcej szkody niż pożytku? ;)

Niestety przez 2 tyg nie mogłam korzystać z Internetu i nie wchodziłam na Wasze blogi. Na szczęście w trzecim tygodniu było trochę mniej do zrobienia, a i tak musiałm siedzieć przez 7 godzin w biurze to nadrobiłam zaległości :) Teraz będę już na bieżąco.

Trzymajcie się :*

sobota, 15 marca 2014

(126)


Hej :)
Od ostatniego wpisu niewiele zrobiłam. Jakoś się nie składało. Obecne wymiary:
 udo: 55,5/ 37
łydka: 36/ 22,5
biodra: 95,5
kości biodrowe: 84
talia: 69
ramię: 25
waga: 58,8

Jest tak sobie.
***

Jutro rano jadę do Londynu. Jeszcze niedawno nie mogłam się doczekać, wydawało mi się, że mam tak dużo czasu do wyjazdu, a to już. Cały dzień próbowałam się spakować ale co chwilę przychodził ktoś z rodziny czy znajomych żeby się "pożegnać". Dziwnie się czułam kiedy wszyscy życzyli udanej, bezpiecznej podróży, mieli łzy w oczach. No kurczę nie jadę w środek konfliktu na Ukrainie tylko na praktykę do Anglii. W każdym razie musiałam się spakować na szybko i nie mam pewności czy o wszystkim pamiętałam.

Nie biorę ze sobą lapka więc napiszę najwcześniej za 3 tygodnie. Co do ćwiczeń to mam coś tam rozpisane i chciałabym mieć możliwość ćwiczenia. Niestety mamy pokoje czteroosobowe i nie wiem jak to będzie. I jeszcze to okropne tłuste jedzenie. Postaram się jeść jak najzdrowiej, tyle mogę obiecać. Chociaż podobno wraca się stamtąd nawet z pięciokilogramowym nadbagażem :(,
Oby mnie to ominęło.

***
Walczcie o swoje. Mam nadzieję, że po powrocie przeczytam u Was o Waszych sukcesach :)

niedziela, 2 marca 2014

(125) Podsumowanie lutego

Dość dawno tu nie zaglądałam. To dlatego, ze strasznie mi wstyd. Ostatnie dni lutego sobie odpuściłam. W sumie cały luty do dupy, bo nie widzę efektów. Do połowy miesiąca czułam się dobrze, wydawało mi się, że widzę niewielką różnicę, że mam bardziej napiętą skórę, a potem jakoś się pogorszyło. Teraz na wszelki wypadek się nie mierzę i nie ważę. Może w nadchodzącym tygodniu. A tak mniej więcej wyglądał luty:

Na marzec też zrobiłam podobną rozpiskę, ale nie mam pojęcia co z tego wyjdzie. Za dwa tygodnie wyjeżdżam i nie wiem jakie będę miała warunki do ćwiczeń. Szału się nie spodziewam. Dodatkowo ciężko będzie kontrolować jedzenie. Typowe angielskie śniadanie mnie przeraża, dodatkowo w pakiecie dostajemy kolacje. Miałam zamiar sobie odpuścić te bomby kaloryczne tylko jest jedno ale. Koordynatorzy wyjazdu opowiadali o poprzednich wyjazdach i ponoć dziewczyny, które rezygnowały ze śniadania lub jego większości mdlały w środku dnia i niewiele skorzystały z praktyki i zwiedzania. Zobaczę na miejscu co z tym zrobić.

Czyli plan wygląda tak:
  • praktyka: ćwiczenia i 'dieta' w miarę możliwości,
  • kwiecień: intensywna walka o sylwetkę, prawdopodobnie siłownia, może jakaś dieta z prawdziwego zdarzenia
  • maj: dalsze ćwiczenia 
  • czerwiec i później: utrzymanie sylwetki.
Postaram się odezwać przed wyjazdem. Dzięki, że jesteście;**

Chudego tygodnia }i{

PS Jeśli nie mam Twojego bloga w mojej liście blogów, daj znać w komentarzu :)