środa, 25 listopada 2015

(45)

Przytyłam.
Przy A. jem więcej.
Niby ostatnio mierzyłam w sklepie spodenki w rozmiarze 8 (czyli  S) i były za duże.
Ale jak A. słusznie zauważył tutejsza numeracja jest zawyżona.
Czuję się beznadziejnie, bo nie ćwiczę od 3 tygodni. Staram się myśleć pozytywnie ale nie wychodzi. Dzisiejszy post też miał być optymistyczny.
Okres nadchodzi, cóż mogę więcej powiedzieć.
Trzymajcie się chudo :*

poniedziałek, 16 listopada 2015

(44)

Nie mam pracy. W dalszym ciągu. Jeszcze A. ma wolne już drugi tydzień. Szczerze mówiąc nie przejmuję się zbytnio tym, że nasz budżet się kurczy i nie bardzo wiemy co dalej. Martwi mnie to, że A. jest cały czas ze mną w domu i teraz gotuję i jem obiady codziennie a nie tylko w weekendy. W dodatku  A. pilnuje żebym jadła "normalnie" w jego mniemaniu. Trochę za bardzo przejął się tym, że jego znajomi zarzucali mi anoreksję. Chuj z tego, że nie mają o anoreksji pojęcia i tak wiedzą lepiej że ją mam a jeśli nawet nie to na pewno będę miała. Dlaczego? Bo jem o stałych porach i nie jem pomiędzy posiłkami. Tak, to zdecydowanie prowadzi do zaburzeń odżywiania, każdy dietetyk to powie, nie? No, a schodząc już z tematu jedzenia nie mam jak ćwiczyć, bo A. okupuje pokój razem ze mną, a przy Nim ćwiczyć nie będę i nie chcę. Po prostu nie potrafię skupić się na ćwiczeniu kiedy ktokolwiek jest w tym samym pomieszczeniu (wyjątek: siłownia). Ale mam już obiecane, że jak wyklaruje się sytuacja z pracą to kupujemy karnety. Podsumowując: bieda z nędzą, a dupa rośnie.
Mam nadzieję, że przynajmniej u Was jakoś bardziej optymistycznie i chudo.

czwartek, 5 listopada 2015

(43)

Jest lepiej niż gorzej. Mam wrażenie że uda zaczynają się zmniejszać. Chyba wycieczki do sklepu i częste spacerki po schodach odwalają większość roboty. Staram się częściej ćwiczyć, ale wychodzi różnie- przeważnie 3 razy na tydzień. Muszę się bardziej do tego przyłożyć żeby przerobić tłuszcz na mięśnie.
Jeśli idzie o jedzenie to mam strasznie monotonną dietę. Śniadanie owsianka, 2 śniadanie kanapki, obiad pieczone ziemniaki, kolacja owsianka. Czasem zamieniam kolejność. Myślę że to niezbyt dobrze. Chciałabym jakiegoś urozmaicenia ale nie wiem czy nie chce mi się gotować, czy boję się że przytyję jeśli zjem coś innego. Chyba raczej to drugie. Muszę iść do roboty, zarobić na siłownię, a potem ćwiczyć i jeść trochę więcej. Przynajmniej kiedyś to się u mnie sprawdzało.

Trzymajcie się chudo <3

poniedziałek, 2 listopada 2015

(42)

Muszę uważać w weekendy. W tym tygodniu nie dość że przegapiłam posiłek, to potem zjadłam za dużo. Jeszcze kupiliśmy ponad kilogram żelek i trochę się zapomniałam. Mam nadzieję, że to tylko przez początek okresu.
Dzisiaj rano żelki, czekoladki i wafelki wyniosłam z kuchni i schowałam w walizce w pokoju. Leży wysoko na szafie i nie zaglądam do niej więc raczej słodycze poczekają na A. do weekendu.

Byliśmy u wujka A. w sobotę i usłyszałam zarówno od wujka jak i jego dziewczyny, że sporo schudłam :) Miło było usłyszeć, chociaż od ostatniego spotkania zgubiłam tylko 4 kg. Ale dobrze, że coś widać.

Kupiłam dzisiaj masażer antycellulitowy, mam nadzieję, że się sprawdzi.
Potem zrobię jeszcze pilates z fitness blender na nogi i coś na brzuch i boczki, jeszcze nie wiem co. Kardio dzisiaj odpuszczam, nabiłam trochę kilometrów na zakupach na dzisiaj wystarczy. I chyba owinę się na noc folią, przynajmniej brzuch. Przez okres strasznie napuchłam, niech trochę tej wody się wypoci.