sobota, 30 marca 2013

(11) Wielkanoc

Z okazji  Świąt Wielkanocnych
składam wiosenne życzenia,
aby w czas Święta Paschy w Waszych sercach,
rodzinach i domach zagościła radość, spokój
i wielka nadzieja odradzającego się życia.



(10)

Dzisiejszy bilans:
śniadanie: kromka bułka, twarożek 300 kcal
obiad:  zupa pieczarkowa, ziemniaki z usmażoną cebulką, paluszki rybne, sałatka  486 kcal


 kolacji już chyba nie będę jadła

Przygotowywałam sałatki na jutro i nie obyło się bez kosztowania, więc myślę że1100 kcal na pewno się już uzbierało xD


Na czas świąt daję sobie spokój z liczeniem kalorii, bo po co się stresować :)

Powrót do diety we wtorek.

piątek, 29 marca 2013

(9)

Wczorajszy bilans:


śniadanie: kromka chleba białego, szynka 136 kcal
II śniadanie: kromka chleba białego, dżem 149 kcal
obiad:  ziemniaki z usmażoną cebulką, kotlet mielony, buraczki  490 kcal
podwieczorek: kromka białego chleba, twarożek 109 kcal
 kolacja: kromka ziarnistego chleba, szynka 125 kcal

W ciągu całego dnia : 1009

Poza tym, standardowo: 3 jabłka, woda i zielona herbata. No i dodatkowo banan.


Trochę przekroczyłam dzienną normę, ale plenerowa droga krzyżowa w trakcie której zmarzłam i przeszłam około 7 km chyba to spaliła : )

 Dzisiejszy bilans:


śniadanie: bułka z czekoladą 400 kcal
obiad:  zupa pieczarkowa, ziemniaki z usmażoną cebulką, paluszki rybne, buraczki  554 kcal
No i standardowo woda, a na kolację pewnie jabłuszko :)

W ciągu całego dnia : 954

Wiem, że dzisiaj dość znacznie przekroczyłam normę, ale zawsze w czasie postu ścisłego jestem kilka razy bardziej głodna niż zwykle. Możecie mi jednak wierzyć że starałamsię zmieścić w 900 kcal. Jutro obiecuję będzię lepiej ;)

czwartek, 28 marca 2013

(8) Przygotowania do świąt

Miałam wątpliwą przyjemność robienia zakupów w przedświątecznym okresie. Miejsc na parkingu brak.  Ruch jak w mrowisku. Przejścia między regałami zablokowane przez sznur ludzi stojących w kolejce. Sama czekałam 20 minut (kupowałam tylko jakieś dekoracje do mazurka i płyn do naczyń). Myślę, że dla większości ludzi zakupy to jakiś chory rytuał. No ale z drugiej strony przecież przygotowują się do Świąt więc może im to wybaczyć? Przecież każdy chce mieć wyjątkowe święta. Tylko czy pamiętamy jeszcze o co w nich chodzi? Czy te przygotowania nie kończą się na poziomie konsumpcji? Dzisiaj jest Wielki Czwartek, zaczyna się Święte Triduum Paschalne. Jeśli w ten dzień mam czas na zakupy, to dlaczego nie mogę znaleźć czasu dla Boga? Do najważniejszego Święta w roku trzeba przygotować się  (głównie) duchowo. Tymczasem w kościele w czasie mszy nie było mniej więcej połowa ludzi co w markecie. Czyli po co obchodzimy Święto Zmartwychwstania? Po to żeby robić, zakupy, malować pisanki, przystrajać dom, rozsyłać kartki? To tylko puste gesty pozbawione jakiekolwiek sensu.




 A jak Ty przeżywasz Święta?

środa, 27 marca 2013

(7)

Nareszcie trochę wolnego czasu, nie musiałam się przygotowywać na osiem czwartkowych lekcji i w końcu miałam czas na przeglądnięcie najnowszego numeru "Do Rzeczy".

Temat numeru jest dość interesujący: "Boski Plafon Sykstyny"o freskach Michała Anioła. Jeszcze nie miałam przyjemności przeczytać, ale fajnie się zapowiada.



Jak na razie przeczytałam tylko kilka artykułów, tych które bardziej rzuciły mi się w oczy.

Zaczęłam od króciutkiego artykułu Piotra Semki na temat sekularyzacji świąt Wielkanocnych i masowego odrzucania polskich tradycji świątecznych na rzecz dziwnych zwyczajów napływających do nas z Zachodu. Oczywiście chodzi o kasę. Święta Wielkanocne jak i Boże Narodzenie z roku na rok stają się coraz bardziej komercyjne i mało kto pamięta o tym co jest w nich najważniejsze. Ale jakoś o tej kolorowej otoczce nie zapominają.

Numer przypadł mi do gustu, bo znalazłam artykuły wspominające o moich ukochanych: "Władcy Pierścieni" i "Grze o Tron". Artykuły ze stron:  80 -'Tron we krwi' i  82 -'Otaczają mnie konwertyci' (o Tolkienie i innych którzy zdecydowali się przystąpić do Kościoła Katolickiego) są warte przeczytania, nie tylko dlatego, że są związane z moimi ulubionymi powieściami ; )

Interesujący jest też felieton Ziemkiewicza o pieniądzu i jego wartości ('Bóg umiera') na przedostatniej stronie. No właśnie, co będzie kiedy przestaniemy wierzyć w pieniądz? Z resztą oceńcie sami: felieton jest zamieszczony na  oficjalnej stronie gazety.

Jedyny artykuł, który jakoś do mnie nie trafił to 'Miejski Przewodnik dla Aspirujących'(str 36). Nie wiem, albo autor miał zły dzień albo ja nie mam poczucia humoru, albo jestem tempa. Trudno. Może komuś z Was się spodoba.

Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć trochę czasu na przeczytanie reszty artykułów : D 


Zachęcam do lektury. 

(6) healthy skinny girl diet

Hej kochani ;)

Muszę podzielić się z Wami świetną wiadomością! ( przynajmniej dla mnie ;-) ). Otóż dzisiaj w końcu odważyłam się stanąć na wadze. Co zobaczyłam? 59 kg!!! Super : D Z tej radości omal nie zapomniałam o liczeniu kcal. Ale na szczęście się opanowałam.

Dzisiejszy bilans:


śniadanie: jogurt naturalny i dwie łyżki musli 170 kcal
w szkole: kanapka (2 kromki chleba białego, chuda szynka) 222 kcal
obiad: 2 ziemniaki, kotlet mielony, sałatka  360 kcal
 kolacja: kromka białego chleba, dwie łyżki dżemu 98 kcal

Ponadto "skosztowałam" dżemu, a że był pyszny zjadłam 3 łyżeczki, więc dodatkowo 18 kcal.
Poza tym, standardowo: 3 jabłka, woda i zielona herbata. Nawiasem mówiąc dobrze że owoców nie wlicza się do bilansu, bo ciężko by mi bez nich było :)

W ciągu całego dnia : 868


wtorek, 26 marca 2013

(5) healthy skinny girl diet

Było ciężko ale przeżyłam :)

Dzisiejszy bilans:

śniadanie: Kromka chleba razowego 75 kcal
w szkole: kanapka (2 kromki chleba razowego, papryka marynowana, chuda szynka) 208 kcal
obiad: spaghetti bolognese(bez sera)  500 kcal
Nie mogłam znaleźć ile kcal ma dokładnie spaghetti więc liczyłam tak za czuja, mniej więcej uśredniona wartość tego czego znalazłam.

Poza tym standardowo woda, zielona herbatka i 4 jabłuszka :)

W ciągu całego dnia : 783

(4) healthy skinny girl diet

Pierwszy dzień diety zakończył się pomyślnie. Wyszło mi równiutko 900 kcal : D 
Nie było aż tak źle, bo na szczęście do bilansu nie wlicza się warzyw ani owoców :) 

Dzisiejszy bilans:

śniadanie: musli z jogurtem 309 kcal
w szkole: kanapka (2 kromki chleba ziarnistego, odrobina masła, chuda szynka) 260 kcal
obiad: porcja zupy meksykańskiej+ 1,5 kromki chleba 331 kcal

Poza tym woda, zielona herbata i 3 jabłka.

W ciągu całego dnia : 900

Jutro będzie ciężko, bo 800 kcal na 8 godzin w szkole to masakra  ; / Ale spokojnie, dam radę - muszę :D

PS Miało być dodane wczoraj ale komputer odmówił współpracy ;)

niedziela, 24 marca 2013

(3) żelazne postanowienie

Jak pewnie wiele dziewczyn chcę zrzucić parę kilo przed wakacjami.  "W te wakacje to już na pewno będę szczupła"- tak, obiecuję sobie to już od 5 klasy podstawówki, czyli jakieś 5- 6 lat. No i nie udało mi się jeszcze schudnąć tyle ile bym chciała  (ale na szczęście nie jestem już tak tłuściutka jak wtedy kiedy byłam mała :D ).

Do tej pory starałam się tylko więcej ruszać i ograniczać słodycze i fast foody. Przed praktyką (czyli jakiś miesiąc temu) po raz pierwszy próbowałam diety. Wybrałam dość łatwą, bo 1500 kcal. Niestety na czas praktyki z niej zrezygnowałam. Dlatego teraz podejmuję żelazne postanowienie i od jutra przechodzę na healthy skinny girl diet.



Już w pierwszym tygodniu tej diety wypadają Święta Wielkanocne i z tej okazji dam sobie dwa dni dyspensy (na niedzielę i poniedziałek)  tzn. podliczę ile zjadłam kcal ponad normę i je od razu spalę jakimiś świątecznymi ćwiczeniami ; )

sobota, 23 marca 2013

(2) Nuta na dzisiaj

Skończyła się praktyka i od poniedziałku do szkoły. Już mam dosyć. Przeraża mnie myśl o spotkaniu z wychowawczynią. I ci ludzie w szkole, i na przystanku, i na ulicy... Cholernie się gubię w relacjach z innymi. Na szczęście niedługo święta i chociaż na tydzień mogę pogrążyć się w beztrosce ; )
_________________________________________________________________________________




"Bóg chce uczynić coś ze mną. Co? Nie wiem"
__________________________________________________________________________________



wtorek, 19 marca 2013

(1)

Skąd pomysł na bloga?

Od pewnego czasu czytam wiele blogów i doszłam do wniosku, ze skoro inni piszą to czemu nie ja? Tylko pojawił się problem o czym pisać? Bo w sumie nie mam żadnych talentów, pasji, niczego czym warto się chwalić. Pomyślałam że w takim razie będzie blog kulinarny- lubię gotować, jeszcze bardziej jeść więc czemu nie spróbować? Tylko, że nie zawsze to co ugotuję nadaje się do jedzenia, a poza tym chciałam schudnąć i stąd kolejny pomysł- blog o zdrowym odchudzaniu. Zanim jednak podjęłam tę tematykę "dorosłam" do stylu pro ana i o tym miałam pisać. Niestety jestem za słaba żeby sprostać tak wymagającemu stylowi życia i nie dałabym rady prowadzić bloga dłużej niż 2 tygodnie. W międzyczasie przychodziły mi do głowy jeszcze inne pomysły: opowiadanie, muzyka, polityka, mój punkt widzenia, moda... Jednak po głębszej analizie dochodziłam do wniosku, że do niczego się nie nadaję i właściwie nie mam o czym pisać.

No to o czym na blogu?

Dlatego, ze nie jestem "ekspertem" w żadnej dziedzinie doszłam do wniosku, że nie wiem po co żyję, jaki jest sens tego że w ogóle jestem. Po kilku fazach złości, frustracji, zaakceptowania beznadziei stwierdziłam że będę pisać o wszystkim po trochu.

Może nie piszę ciekawie, może to bez sensu i nielogiczne. Trudno. Muszę jakoś wyładować emocje, podzielić się z kimś tym co mnie męczy, bo powoli zaczyna mnie to przerastać. Nie lubię być zamęczana przez czyjeś zwierzenia więc i ja innych nie męczę. Zamieszczam to tutaj żeby nikt nie mógł powiedzieć, że go dręczę swoimi problemami i przekonaniami. Wchodzicie tu z własnej woli i na własną odpowiedzialność. Nikogo nie zmuszam do czytania moich wypocin, aczkolwiek miło mi jeśli będziecie ze mną :)