niedziela, 30 czerwca 2013

(66)

Cześć Kochane ;*

Nareszcie długo wyczekiwane wakacje. Trochę więcej spokoju. Ale szczerze mówiąc mniej teraz ćwiczę niż w roku szkolnym. Co prawda też trochę miej jem (wyjątki piątek i wczoraj). W piątek z koleżanką świętowałam rozpoczęcie wakacji więc trochę kcal wpadło i dodatkowo nie ćwiczyłam bo po południu postanowiłyśmy przedłużyć świętowanie. W sobotę Piotra i Pawła (imieniny Chrzestnego) więc znowu więcej słodyczy i znowu nie ćwiczyłam tego co planowałam(odpuściłam przysiady). Poza tym jest OK. Z planu ćwiczeń opuściłam 3 dni przysiadów i 1 dzień a6w. Reszta zgodnie z planem. Dziś jeszcze nie ćwiczyłam i nie chce mi się. Mam nadzieję, że zbiorę się do kupy i wyrobię normę ; )
Jutro pierwszy dzień praktyki, trochę się boję, trochę mi się nie chce zwłaszcza, że bezpłatna. Ale w sumie czego się spodziewać, przecież nic nie umiem, więc pożytek ze mnie marny. Może za rok zapłacą. Teraz trochę żałuję, że poszłam w kierunku kształcenia,a nie szukałam czegoś pod kątem kasy. Niestety teraz trochę dużo wydatków mi się zwaliło na głowę i nie chcę robić problemu rodzicom.
Ważę dalej 59 kg, wg planu powinno być 58. Zawaliłam trochę ten tydzień i dzisiaj się nie ważyłam (po co dokładać sobie zmartwień). Zważę się najpóźniej w środę i dam znać czy coś się zmieniło. Kurczę tak chciałam dobrze wyglądać na praktyce, a wyszło jak wyszło :( No ale cieszę się że przynajmniej nie przytyłam.
A, prawie zapomniałam: nie trzymam się healthy skinny girl diet. Staram się po prostu jeść mniej i zdrowiej. Jakoś nie mogłam się przestawić na dietę, a żałuję, bo za pierwszym razem przychodziło mi to bez problemu, zwłaszcza 2 i 3 tydzień. Tym razem ciągle coś podjadałam i juz przed południem miałam przeważnie więcej niż połowę dziennego limitu. Nie wiem czemu jadłam dla zasady a nie dlatego, że byłam głodna: po prostu było jedzenie to jadłam dopóki nie zeżarłam całego. Zobaczę jak będzie mi teraz szło to może zrobię sobie jakiś limit kcal, bo na razie staram się nie jeść więcej niż 1500 kcal, chociaż z marnym skutkiem.

Matko, ale się rozpisałam. xD
 


Udanych wakacji :)


poniedziałek, 24 czerwca 2013

(65)

Cześć :)

Grilla jednak nie było, nawet trochę żałuję, bo miałam straszną ochotę na kiełbaskę ; ) Planu ćwiczeń jak na razie się trzymam, gorzej z dietą ciągle mam ochotę na słodycze. Na moje nieszczęście zawsze coś słodkiego znajdzie się w domu. Ale pomimo to nie narzekam, widzę, że brzuch już nie odstaje aż tak strasznie, jedyne co mnie doprowadza do szału to nogi, bo już nie wiem co mam robić żeby zmalały. Udało mi się zejść do pierwszego celu- 59kg :) Nie wiem czy to wiarygodny wynik, bo wczoraj ważyłam się rano przed śniadaniem. Wieczorem stanęłam na wadze i było 60kg ale to może przez okres, który zawitał około 9. Dzisiaj rano też było 59 więc chyba jest dobrze.

Dzięki za wsparcie. Trzymajcie się chudo ;**

wtorek, 18 czerwca 2013

(64)

Dziękuję za komentarze pod poprzednim wpisem. Mam nadzieję, że to trwała motywacja i się nie poddam.
Jak na razie ćwiczę to co mam w planie. Niestety z dieta nie idzie do końca dobrze. W poniedziałek przekroczyłam limit o 100 kcal, dzisiaj po powrocie ze szkoły przestałam liczyć. Trudno mi się odzwyczaić od tego że w czasie przerwy od bloga ciągle podjadałam (to chyba ze stresu). No cóż parę dni samodyscypliny i może znowu wrócę do 5 posiłków w regularnych odstępach czasu. Niestety z okazji Dnia Taty organizujemy grilla i pewnie w sobotę się złamię. Od razu za to przepraszam.

Motywacja na ten tydzień:




Życzę chudego tygodnia laseczki :*

niedziela, 16 czerwca 2013

(63)

Cześć kochane:)

Przepraszam Was za tak długą nieobecność. Myślałam że uda mi się zgubić trochę "kochanego" ciałka, niestety efekt jest odwrotny. Nie czułam presji z powodu bloga, bo przecież jeśli zjadłam więcej czy nie ćwiczyłam nikt się nie dowiadywał. No a na dodatek koniec musiałam poprawić 6 czy 7 przedmiotów i stres z tym związany rozładowywałam jedząc. Tak wiem wstyd. No ale dość użalania się nad sobą.

Dziękuję że odwiedzałyście bloga. Wasze wpisy czytałam, cieszę się z sukcesów. Przepraszam jeśli nie zostawiałam komentarzy ale było mi po prostu wstyd, że jestem taka słaba. I przyznaję troszkę Wam zazdroszczę :)

Teraz ważę 60 kg (w krytycznym punkcie było 62). Nie jest dobrze nie jest źle. Do zakończenia roku muszę zejść do 58 kg. Najlepiej byłoby do 57 ale nie wierzę w takie cuda. Na razie rozpisałam sobie ćwiczenia na 3 tygodnie, bo priorytetem dla mnie jest wyglądać jak człowiek na imieninach u Cioci. Tylko nie jestem pewna czy ma z a 2 czy za 3 tygodnie więc muszę się sprężać na wypadek gdyby były jednak za dwa.

I dobry news:) Rodzice uznali że mogę założyć aparat na dolne zęby więc powtórka z rozrywki i będę mogła znowu się wykręcać tym że nie mogę jeść np. słodyczy albo smażonych rzeczy bo ortodontka nie pozwala albo, że mnie zęby bolą i nie jestem w stanie :)