Cześć :)
Chyba uzależniłam się od bloga i nie mogę bez niego żyć xD Po raz enty zaczynam "od nowa" i "tym razem skutecznie":) Zobaczymy jak będzie. Na razie jestem dobrze zmotywowana.
Zrobiłam sobie z muliny taką mała 'przypominajkę', żebym zawsze pamiętała o co walczę. Co prawda nie jestem pro- ana ale może mnie nie zabijecie i się nie pogniewacie jeżeli wykorzystam czerwoną bransoletkę z motylkiem do tego celu. Jeśli uważacie, że nie powinnam jej nosić, bo jestem za słaba i na to nie zasługuję to zrozumiem i będę myślała nad czymś innym.
Trzeci dzień jestem na
diecie ośmiogodzinnej. Polega mniej więcej na tym, że przez 8 godzin jem co chcę w rozsądnych ilościach, a potem przez 16 godzin post. Jak widać totalnie lajtowa i całkiem mi to odpowiada. Muszę się tylko nauczyć jeść pierwszy posiłek o 10.30 żebym mogła kontynuować dietę w szkole. Ponoć można na niej schudnąć 5 kg w tydzień, a w miesiąc 10 kg. Nie bardzo w to wierzę, ale ważne żeby chociaż 3 kg do września zgubić :)
A propos, kupiłam sobie w końcu wagę elektroniczną i szczerze trochę boję się na niej stawać, bo każde +0,1 kg zmniejsza motywację. Ale przynajmniej mogę się dokładnie zważyć i to działa tez w drugą stronę bo każde -0,1 kg motywuje ;)
Co do ćwiczeń to zrezygnowałam (przynajmniej na razie) z ćwiczeń z Chodakowską. Teraz robię Mel B. 10-minutowe treningi są wg mnie lepsze, bo mogę sobie dobrać co chcę w danej chwili ćwiczyć i na co chcę kłaść większy nacisk. Poza tym czasem dodaję sobie ćwiczenia z Tiffany Rothe np
ten :) I te ćwiczenia jak na razie mnie zadowalają, nie widzę jeszcze większej poprawy, ale czuję to w mięśniach :)
W poniedziałek ściągam szwy i muszę umówić się na drugiego zęba więc będę znowu miała przerwę w ćwiczeniach ale tym razem nie odpuszczę therm line, po prostu będę go brała przed jedzeniem zamiast przed ćwiczeniami. Lody zamienię na kostki lodu chyba, że w porywach będę jeśc sorbety, jak to było tym razem.
Sorka za takiego tasiemca, ale nie umiem powiedzieć tego co bym chciała w jakiś krótszy i sensowniejszy sposób.