
Ciągle chodzę wkurwiona, nie wiem czy to przez nadchodzący okres, przez pogodę, brak fajek czy tego dentystę. Krótko mówiąc do dupy.
Waga: 55,9kg. Wszystko żeby mnie dobić....
***
Znowu mam do Was pytanie:
Koleżanka chce mnie wyciągnąć na półmetek. Iść czy nie? Nie miałam najmniejszego zamiaru się tam wybierać, bo po pierwsze nie lubię mojej klasy, po drugie nie lubię (czytaj: nie umiem) tańczyć, nie chcę pić, nie chcę się nażreć, no i nie mam z kim iść. To znaczy jest jeden koleś z którym ewentualnie bym chciała, ale on na 99% się nie zgodzi, bo mało się znamy. Poza tym jest niewiele wyższy ode mnie i nie mogłabym założyć wysokich butów.
Powinnam iść czy zostać? I jeśli iść to sama czy zaryzykować i się zapytać?
Zaryzykuj. Ja zbyt wiele w życiu zmarnowałam bo nie miałam "jaj" :P Najwyżej powie że nie i spojrzy na Ciebie jak na kretynkę. To najgorsza wersja. Inaczej będziesz miała do siebie pretensje. I idź oczywiście. Tylko uważaj na alko bo po nim strasznie puszczają jedzeniowe hamulce. No i nawet nie wspomnę jakie jest tuczące.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i daj znać jak poszło.
Ps. Przystojny jest?
Zaryzykuj!:)
OdpowiedzUsuńRaz się jest młodym :)
Tez nie znoszę tańczyć..
A co do jedzenia i picia, to zawsze możesz się jakoś opanować, moze ci się uda...
Powodzenia!
Idzi na półmetek korzystaj z życia , jest takie krótkie
OdpowiedzUsuńładna waga
powodzenia w odchudzaniu
http://thinchudosc.blox.pl/html