środa, 9 października 2019

03

Zły dzień... Jutro będzie jeszcze gorszy z wiedzą którą mam...

W końcu kupiłam baterie do wagi. 74kg... Wiedziałam że jest źle. Nie wiedziałam że aż tak. Dotychczasowa dysfunkcja systemu motywacyjnego spadła poniżej zera absolutnego. Nie chce mi się wstawać, iść do pracy, wychodzić do ludzi. Chcę tylko poleżeć, odpocząć, zebrać myśli i nakreślić solidny plan. Plan, który jest perfekcyjny i niezaburzony zmiennymi... Plan, który wykonam od A do Z. Niestety szanse trafienia 6 w totka jest większa. Zamiast tego wstanę juto o 5.30- w sam raz żeby po raz kolejny spóźnić się do pracy, spędzę tam 10-12 godzin (z ludźmi, którzy mnie irytują) z uśmiechem przyklejonym do twarzy i 'can do' attitude. A po powrocie pierdolnę się na łóżko i zasnę jak zabita, tylko po to żeby w piątek powtórzyć schemat. Ach, ta cudowna dorosłość!

No nic. Może weekend przyniesie trochę optymizmu.

Bilansu z dzisiaj i wczoraj nie wrzucam, było do 1300 kcal. Jutro i w piątek też pewnie nie dodam, A. uparł się że zrobi mi lunch do pracy. Nie mam pojęcia ile to ma kcal. W sobotę robię plan i się go trzymam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. To naprawdę bardzo duża motywacja do dalszego działania.