Waga rano mnie zaskoczyła- 56 kg na czczo :) Normalnie jestem taka happy, że ciężko to opisać. Z tej euforii pochłonęłam 3 kawałki babki biszkoptowej, ale nie martwię się tym zbytnio, bo z tego co napisała kiedyś Say May przed południem można : D A jeśli nawet nie to co z tego. Przed chwilą znowu stałam na wadze i było 57 z małym haczykiem.
Na kolację też pewno coś zjem i tak zaczynam się zastanawiać czy liczenie kalorii ma w ogóle sens, jeśli moja kumpela mówi, że na regularnych porach posiłków schudła 3 kg? No ale gdyby na mnie to działało to miałabym dzisiaj max 55 kg. Jeszcze się zastanowię.
Udanej niedzieli :)
PS Nie myślcie, że sobie odpuszczam, to na pewno nie. Po prostu jeśli nie spinam, że nie mieszczę się w limicie kcal mam lepszy humor i większą motywację do ćwiczeń.
Pozdrawiam i trzymaj tak dalej, ja ograniczyłam jedzenie za bardzo i teraz ledwo się ruszam :P
OdpowiedzUsuńMotylekproana.blogspot.com