czwartek, 20 lutego 2014

(124)

_____________________________________________
 
"Tak walczę ze złem
  A zło rośnie we mnie z każdym dniem
  Jaki w tym sens?" 
_____________________________________________ 

Ten cytat dość dobrze oddaje moją obecną sytuację. * Chcę dobrze wychodzi źle. Chcę zadowolić wszystkich dookoła, a tylko ich unieszczęśliwiam. Przynajmniej taka jest moja subiektywna opinia. * Nie potrafię okazywać uczuć i emocji, no chyba, że te negatywne. * Jestem pieprzoną egoistką. * Już nie wiem czy chce schudnąć. Marzy mi się 55 kg ale nie mam motywacji do ćwiczeń. Ostatnio zastanawiam się czy nie poprzestać na dopracowaniu brzucha i odpuszczeniu sobie całej reszty. Czasem dochodzę do wniosku, że nie jest ze mną najgorzej, czasem mam wrażenie że jestem obleśnym grubasem. Nie wiem czy nie zawieszę bloga na jakiś czas. Muszę zastanowić się czy moje dotychczasowe działanie ma jakikolwiek sens. 
_____________________________________________ 
 Mam nadzieję, że Wam lepiej idzie walka o wymarzoną sylwetkę. 
Trzymajcie się. 

sobota, 15 lutego 2014

(123)

Nic nie układa się tak jakbym chciała.

Picie kefiru i ograniczenie jedzenia dało niewiele.

Ćwiczenia ograniczyłam do wyzwania na luty, bo nie miałam siły na nic więcej. Jedynie w środę
zrobiłam killera.

Waga prawie się nie zmieniła: 59,6.

Obwody się nie zmieniły:





Dzisiejszy pomiar mnie załamał. Do tej pory myślałam, że nie jest najgorzej.

Jedynym plusem jest to, że już wyzdrowiałam. Poza tym możliwe, że w przyszłą niedzielę będę miała wolne.

Trzymajcie się.

wtorek, 11 lutego 2014

(122)

Ważyłam się w niedzielę i mam równiutkie 60 kg. Chyba nie muszę pisać jak bardzo się "cieszę". Ten przykry fakt zmotywował mnie do "diety". Czytałam o diecie kefirowej i dopasowałam ją do mojego "trybu życia".
Wygląda to mniej więcej tak, że rano jem w domu owsiankę- do tej pory nie jadłam śniadań z braku czasu. W szkole zamiast kupować bułkę w bufecie wypijam jeden kefir podczas długiej przerwy, a dodatkowo robię sobie rano kanapkę z chudą szynką albo biorę jabłko na wypadek nagłego głoda. W ten sposób przez 7-8 lekcji, nawet nie burczy mi w brzuchu z czego się bardzo cieszę :) No i poza tym w domu nie wrzucam w siebie jedzenia "bo jest dobre" tylko ograniczam się tylko do zaspokojenia głodu. Myślę, że ta zmiana pozwoli mi zgubić chociaż kilogram prze tydzień.
Odnośnie ćwiczeń robię Challenge'a i chcę ćwiczyć Killera Chodakowskiej 3-4 razy w tygodniu. Niestety rozkłada mnie przeziębienie i nie wiem jak to wyjdzie w najbliższym czasie.




Trzymajcie się, chudego tygodnia ;**

sobota, 8 lutego 2014

(121)

Co za masakryczny tydzień. W ogóle nie mam dla siebie czasu. Odkąd skończyły się ferie nauczyciele cisną nas niemiłosiernie, codziennie był jakiś sprawdzian, na przyszły tydzień też zadali kupę materiału. Jeszcze muszę przeczytać "Ludzi bezdomnych". Nie wiem jak się wyrobię.
Nie chciałabym, żeby ten tydzień wyglądał tak jak ubiegły, tzn. po przyjściu ze szkoły nie miałam już na nic siły i po obiedzie siadałam z rodziną przed TV, potem chwilkę ćwiczyłam, brałam prysznic i wieczorem sprawdzałam tylko jakie książki muszę zabrać następnego dnia i kładłam się spać. Zawaliłam przez to parę sprawdzianów, a teraz będę musiała je poprawiać. Tak mi się nie chce...

Prawdopodobnie aż do 16 marca będę musiała w weekendy i dwa razy w ciągu tygodnia siedzieć w szkole na zajęciach przygotowawczych. No ale trudno jak chce się jechać na praktykę trzeba pocierpieć.

Ale do rzeczy. Dalej próbuję ćwiczyć. Nie wychodzi mi ale codziennie ćwiczę. Trochę za dużo jem. No wiem, muszę się opanować. Tylko, że to takie trudne...

Z braku czasu w ubiegłym tygodniu było tylko tyle:


Zapomniałam się zważyć. Najwyżej jeśli będę pamiętała dodam jutro.

Obwody w ogóle mnie nie satysfakcjonują. Spodziewałam się średnio o 2 cm mniej. I mój brzuch wygląda masakrycznie. Ile to się może przez tydzień zmienić...

Jedynym plusem jest to, że zmniejszył mi się cellulit i to nawet bardzo, no i jestem w stanie zrobić parę męskich pompek :)

P.S. W zakładce Challenge rozpisałam ćwiczenia na najbliższy miesiąc.

Trzymajcie się :*

sobota, 1 lutego 2014

(120) Podsumowanie stycznia

Dzisiaj notatka tasiemiec :) Dostałam weny i muszę się wygadać.
Na początek tabelka:
Skończyłam styczniowe wyzwanie. Szczerze mówiąc spodziewałam się o wiele lepszych wyników. Pomimo ćwiczeń, waga wzrosła o 1,5 kg. Co prawda wymiary się nieco zmniejszyły, najbardziej cieszą mnie uda -1 cm jak dla mnie to duży sukces, bo od 2011 roku nie schodziły poniżej 56,5 cm. Poza tym biodra -1,5 cm, talia -2cm, łydka +0,5 cm, reszta bez zmian.

Z drugiej strony najwięcej nadziei wiązałam z feriami, a wyszło jak wyszło. Dla mnie liczy się to, że jest jakiś postęp. Na brzuchu widzę efekty, bo przez warstwę tłuszczu prześwitują jakieś tam mięśnie. Cellulit też mi się zmniejszył, widać go tylko przy ściśnięciu skóry więc jest progres. Myślę, że zawdzięczam to ćwiczeniom z Chodakowską, bo jakkolwiek nie przepadam za jej komercyjną cukierkowością to muszę przyznać że odkąd ćwiczę killera moje uda wyglądają lepiej. Poza tym jakiś wpływ musiały mieć na to masaże balsamem antycellulitowym. Generalnie nie wierzę w to, że krem odchudza, to raczej zasługa masażu ale na wszelki wypadek wybieram balsamy "wyszczuplające". Jeśli jesteście zainteresowane to mogę polecić serum chłodzące z Eveline(rozgrzewające się u mnie nie sprawdziło), krem z Bielendy i masło z Ziaji.

No i chyba najbardziej mnie cieszy to, że tyle ćwiczyłam. Prawie codziennie. Przez cztery tygodnie odpuściłam 5 dni. Biorąc pod uwagę, że trwał rok szkolny, a i ferie były założone nauką jestem z siebie zadowolona.
Jeśli nie odpuszczę sobie teraz może mi się udać!

Martwi mnie tylko to, że więcej jem i to słodyczy. Wydaje mi się, że ma to związek z tym, że przestałam palić i mój organizm szuka sobie jakiegoś zastępnika. Widocznie padło na jedzenie. Będę musiała szczególnie uważać w najbliższym czasie na to co jem. Mam nadzieję, że powrót do szkoły zorganizuje mi czas i będę się trzymała planu posiłków. Jeśli się nie uda to myślę, że e-papieros załatwi sprawę. Tylko, że nie mam jak niepostrzeżenie go zamówić...

W lutym chciałabym zejść do 56 kg i zmniejszyć obwody o 1-2 cm. Jeśli uda mi się ćwiczyć tak jak do tej pory i ograniczyć jedzenie powinnam dać radę. Najbardziej zależy mi na dopracowaniu brzucha i zmniejszeniu ud. Już kiedyś o tym pisałam, chciałabym pozbyć się 'garba' z przodu ud. Od dawna mnie denerwuje i wydaje mi się, że ćwiczenia na niego nie działają albo w bardzo małym stopniu. Wiecie co można z tym zrobić? Jakieś sprawdzone ćwiczenia, dieta?
Z góry dzięki za sugestie.


Trzymajcie się ;)