sobota, 6 kwietnia 2013

(17)

Nareszcie sobota, lekki chillout :) Szczerze to już dawno nie byłam tak wypoczęta, nawet w czasie praktyki byłam bardziej zmęczona, a przecież o wiele mniej robiłam. Jednak jak się ma regularny zapierdziel to bardziej docenia się tych parę chwil spokoju. 



Dodatkowo tata zrobił mi niespodziankę, bo przyniósł moją ukochaną kasetę z dzieciństwa (pamiętacie jeszcze co to kasety magnetofonowe?). Już drugą godzinę ją przesłuchuję i czuję, że jeszcze sobie przy niej posiedzę :)
Taka muzyka się nie starzeje.








Tutaj jeszcze mój, (a właściwie taty) sprzęcik. Może nie wygląda porywająco, może nie jest jakoś szczególnie zadbany, ale  gra tak samo jak 30 lat temu. Możliwe, że wydaje się Wam, że jestem jakaś walnięta, że nie kupię sobie nowego magnetofonu tylko takie starocie trzymam w domu ale mam taki sentyment do tej wieży, że będzie stała u mnie w pokoju aż do śmierci :)






A Wy pamiętacie jeszcze kasety? Nagrywanie ulubionych piosenek z radia? Może macie jakiś fajny 'zabytkowy' sprzęcik?


Dziękuje, że odwiedzacie bloga i zachęcam do komentowania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. To naprawdę bardzo duża motywacja do dalszego działania.