Wczoraj po południu wróciłam do domu. Wyjazd zajebisty, chociaż wyobrażałam to sobie całkiem inaczej. Zdecydowanie zabrakło mi czasu na zakupy i nie rozmawiałam z Anglikami tyle ile bym chciała. Jedzenie było zajebiste, nie wiem czemu wszyscy jadą po angielskiej kuchni. Może potrawy są za tłuste i porcje są ogromne ale da się przeżyć.
Podczas wyjazdu nie ćwiczyłam, jedzenia nie ograniczałam, tzn jadłam tyle, żeby nie czuć się głodna. Do tego doszły słodycze w pierwszym tygodniu, napoje gazowane i praktycznie co drugi dzień przynajmniej 2 piwa. Po tygodniu bałam się iść mierzyć jakiekolwiek ciuchy a w szczególności spodnie. Czułam się strasznie grubo ale o dziwo wbiłam się w rozmiar 8 (polskie 36) :D
Dzisiaj rano się zważyłam i waga pokazała 57,8 kg!!! Kilogram mniej niż przed wyjazdem. Motywacja jak jasna cholera. Od dzisiaj Mel B i może Chodakowska,ale to dopiero jak się trochę rozkręcę. Przyznam się, że wykorzystałam możliwość bezstresowego i bezkarnego palenia, a moje płuca dają o sobie znać już przy szybkim marszu. Mimo wszystko nie żałuję tego, bo przynajmniej nie miałam kasy na słodycze i poznałam zajebistego chłopaka. I kto mi powie że papierosy przynoszą więcej szkody niż pożytku? ;)
Niestety przez 2 tyg nie mogłam korzystać z Internetu i nie wchodziłam na Wasze blogi. Na szczęście w trzecim tygodniu było trochę mniej do zrobienia, a i tak musiałm siedzieć przez 7 godzin w biurze to nadrobiłam zaległości :) Teraz będę już na bieżąco.
Trzymajcie się :*
zazdroszcze ci tego wyjazdu
OdpowiedzUsuńbylam raz w anglii i mam cudowne wspomnienia
mi tez ich kuchnia smakowala
http://dlaciebieschudne.blogspot.com/
Chodakowska blee, Mel B taaaak!
OdpowiedzUsuńHej, trzymam kciuki i zapraszam do mnie: trzebabyctwardym.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJakbyś się męczyła z pokusami to polecam sklep: guiltfree.pl/