Nie wiem co się dzisiaj ze mną działo, że ciągle coś jadłam. Przez ostatnie dwa tygodnie jedzenie było na ostatnim miejscu listy moich potrzeb. Dzisiaj coś mi odwaliło i jadłam, chociaż nie byłam głodna, ot tak z nudów.
Na śniadanie zamiast owsianki zjadłam kanapkę z szynką (zapomniałam kupić płatki owsiane -,-), w szkole standardowa bułka, przyjechałam wcześnie więc załapałam się na obiad: schabowy, ziemniaki i jakieś buraczki i w sumie na tym by się skończyło bo czułam się do dupy i miałam się położyć ale musiałam iść do sklepu po zeszyt. To był oczywiście błąd. Oprócz zeszytu kupiłam zupę chińską i góralka. A że dalej czułam się beznadziejnie zjadłam na kolację bułkę z szynką i papryką. Łącznie wyszło ponad 2000 kcal. W dodatku nie ćwiczyłam. A najbardziej boli to, że rano ważyłam 55,3 kg.
Boję się, że jutro będzie 56,x kg. Czuję jak obrastam w tłuszcz... Chcę być już chuda...
Ja też jestem chora i wpierdalam jak nienormalna. Nie przejmuj się obie te rzeczy podobno mijają (chociaż co do jedzenia pewności nie mam :/) Trzymaj się chudziutko. xoxo :*
OdpowiedzUsuńJesz więcej bo Twój organizm potrzebuje energii na walkę z chorobą. Niedługo wszystko wróci do normy, spokojnie. : ) Postaraj się wyzdrowieć, może jakieś rozgrzewające herbatki z cytryną. Polecam gripex w każdej postaci, ale ten pitny najlepiej działa na przeziębienia. I do łóżeczka. A jutro będziesz jak nowo narodzona. Zdróóówka!
OdpowiedzUsuńzaczynałam z dokładnie taką samą wagą, mamy podobne wymiary. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuń