Wczorajszy dzień mogę zaliczyć do dość przyjemnych. Byłam z rodzicami na 3 części Hobbita. Czekałam cały rok :D Było warto. Nawet nie poczułam kiedy minęło ponad 2 godziny projekcji.Chociaż nie powiem szkoda, że tylko 3D, bo w 5D dopiero byłaby jazda xD
***
Po raz pierwszy od połowy grudnia cokolwiek ćwiczyłam. Niedużo, ale zawsze. W ogóle postanowiłam sobie, że 4-5 razy w tygodniu będę rozciągała się do szpagatu. Wiem, ze już rok temu chciałam się tego nauczyć i brakło mi motywacji. W tym roku zrobię to. I zachęcam Was do podjęcia się tego wyzwania razem ze mną :)
***
W czasie przerwy świątecznej miałam trochę czasu na przemyślenie wielu rzeczy. Udało mi się (?) spojrzeć na siebie dość obiektywnie i doszłam do pewnych wniosków. Wynikło z tego kilka postanowień i szczera chęć zmiany życia na lepsze.1) Działam według planu.
Co z tego że mam wszystko dobrze zaplanowane, skoro nie trzymam się planu i odkładam wszystko na potem? Od teraz jeśli coś zaplanuję muszę to wykonać.
2) Nie uciekam od odpowiedzialności.
Do tej pory przeważnie przerzucałam odpowiedzialność za moje niepowodzenia na innych. Nie potrafiłam przyznać się do winy, szukałam milionów wymówek, żeby uniknąć konsekwencji. Wiem, że będzie mi bardzo ciężko to zmienić.
3) Utrzymuję porządek.
Może nie jestem bałaganiarą ale przyznaję, że zawsze po generalnym sprzątaniu porządek mam maksymalnie przez 2 tygodnie. Chciałabym przyzwyczaić się do odkładania rzeczy na ich miejsce bez względu na to czy chce mi się iść na drugi koniec domu czy nie.
4) Regularnie dbam o siebie.
Nawet najdroższe kosmetyki nie pomogą jeśli leżą nieużywane na półce. Właśnie. Często dziwiłam się dlaczego mam tyle kremów w szufladzie a moja skóra jest przesuszona. No i mam rozwiązanie:) Muszę zacząć regularnie ich używać.
5) Czytam książki.
Dobrą wymówką jest brak czasu, bo w sumie czasu nie mam. Ale po dłuższym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że nie mam czasu, bo nie umiem go zorganizować. Myślę, że dam radę wygospodarować czas na przeczytanie powiedzmy jednej książki w ciągu miesiąca.
6) Nie odkładam na później.
Zrobię to jutro, za chwilę, po serialu, potem. I w końcu nie robię. Od teraz jeśli mam coś zrobić to po prostu to robię i mam spokój.
7) Nie stawiam ograniczeń.
Nie wychodzę z założenia że coś mi się nie uda, czy że nie dam rady czegoś osiągnąć. Jeśli nie spróbuję to się nie dowiem :)
Trzymajcie kciuki ;)
Oczywiście, że będę trzymać kciuki! Fajne masz plany - ja mam tak samo - tyle balsamów na półce: jeden sama kupiłam, jeden dostałam, 1 wygrałam... i tak się zbiera. A skóra coraz bardziej sucha. Jej, na pewno fajnie było pójść z rodzicami do kina. Pewnie fajnie jest mieć pełną rodzinę. Chciałabym pójść na maraton Hobbita, ale nie ma jak i kiedy.
OdpowiedzUsuńChętenie podejme się tego wyzwania z Tobą - rozciągania do szpagatu. Podobnie jak ty w minionym roku też się rozciągałam i już prawie robiłam szpagat, ale niestety przestałam się rozciągać i nie wyszło. Masz gg? To byśmy się skontaktowały jakoś.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się chudo
http://my-little-fucking-life.blogspot.com/?m=1