sobota, 27 kwietnia 2013

(38)

Dzień ogólnie nie najgorszy, chociaż mogłam zrobić więcej.

Do południa pożerałam ciasto, chyba ze cztery kawałki zjadłam. No i jeszcze trzy kanapki, powinnam się wstydzić tak wiem.
Około 11 zabrałam się za sprzątanie i godzinę byłam w ciągłym ruchu. O 12 obiad i jeszcze kawałek tego nieszczęsnego ciasta.

No ale co się działo potem, uhuhu... Nikt by się tego nie spodziewał :)  Ćwiczyłam na skakance przez 30 min, potem parę przysiadów i skrętoskłonów, i po godzinnej przerwie naszło mnie na Skalpel Chodakowskiej i dotrwałam do końca ! ! ! (nie zrobiłam tylko jednego ćwiczenia)

Jak dla mnie to olbrzymi sukces. Aczkolwiek znając moją silną wolę pewnie to jednorazowy 'wybryk'. Nie ukrywam, że chciałabym, żeby takie ćwiczenia weszły mi w nawyk :)

A na wadze dalej to przebrzydłe 58 kg :( Mam ochotę na jakąś łatwą a efektywną dietę. Chyba żądam niemożliwego, nie? ; )

4 komentarze:

  1. wszystko jest możliwe tylko kiedy się tego bardzo pragnie ie chce
    mimo tego że zjadłaś te kawałki ciasta to cieszę się że ćwiczyłaś na pewno trochę spaliłaś dzięki temu :)
    powodzenia :)

    http://thinchudosc.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też mam nadzieję, że chociaż połowę spaliłam :)

      dzięki ;*

      Usuń
  2. Czasem niemożliwe staje się możliwe, tylko musisz uwierzyć, że się da :)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. To naprawdę bardzo duża motywacja do dalszego działania.