sobota, 14 czerwca 2014

(141)

Skończyłam Shred'a. Odpuściłam dwa razy: we wtorek(40 stopni gorączki, nie chciało mi się) i wczoraj (perfidne lenistwo).

Obwody:        (W porównaniu do obwodu z 17 maja czyli początku ćwiczeń)

udo: 53/ 36,5              (-1,5 cm/05cm)
łydka: 34,5/ 21             (-1cm/1cm)
biodra: 93                  (-1cm)
kości biodrowe: 80        (-2,5 cm)
talia: 66                    (-2cm)
ramię: 24                  (-1cm)

waga: 55,3                 (-2,3kg)

Chciałabym żeby waga się szybciej zmniejszała. Chociaż jeśli utrzymam obecne tempo 0,3kg/tydzień to do końca wakacji będzie 52kg! :) Ale nie bądźmy aż takimi optymistami xD Najważniejsze, że widzę zmianę na udach i trochę na łydkach. Brzuch, no tutaj mam mieszane uczucia, bo widzę jeszcze sporą warstwę tłuszczu ale rano przed śniadaniem jest całkiem nieźle. No i najgorsze: boczki. Kurczę strasznie mnie denerwują, muszę postawić na Tiffany i Kesley Lee. Ćwiczenia z Jillian zajebiście działają na ramiona i plecy, naprawdę polecam, jeśli znajdę aparat to wrzucę fotkę na potwierdzenie xD

Dzisiaj ognisko klasowe ^^ No cóż będę jadła po 18 ale może od tego nie umrę:)Przecież nie idę się nażreć tylko napić jakkolwiek głupio to brzmi. Nie mówię żeby zalać się w trupa (chociaż z tydzień temu pewnie tak bym zrobiła) ale o wprowadzenie się w luźniejszy nastrój, z resztą wiecie jak jest, czasem po prostu trzeba i tyle.

Jak już kiedyś pisałam chce pokonać wrodzony pesymizm. Nawet dobrze mi szło do poprzedniej soboty. Takiego zjazdu emocjonalnego dawno, bardzo dawno nie miałam. Na szczęście Chłopak trochę mnie wyprostował i zaczynam od nowa. Na początek odświeżyłam playlistę, bo jak mam być optymistą kiedy w głośnikach non stop jakieś kawałki o beznadziei, depresji i samobójstwie. Szukałam pozytywnych kawałków na youtubie, czegoś w stylu: warto żyć, dasz radę, możesz wszystko itd. I przypadkowo znalazłam ten kawałek: zbuku- że życie ma sens. Od razu mi się spodobał, a szczególnie urzekł mnie ten fragment:

"Osamotniona na murze, doszła do pewnych wniosków,
I zaczęła ćwiczyć, już nie chciała skakać z mostu,
Dieta cud zamiast proszków, ciężkie ćwiczenia,
W dół kilogram za kilogramem i już ich nie ma.
Wystarczyła jej wena, musiała się przekonać,
Że własną, ciężką pracą wszystko można dokonać,
Dzisiaj ta gruba Ola wcale już nie jest gruba,
Schudła dwadzieścia kilo bo wierzyła, że się uda,

Nie trzeba wierzyć w cuda, wystarczy wierzyć w siebie,
Możesz osiągnąć wszystko, tylko musisz to wiedzieć."

Z wrażenia zrobiłam 20 pompek i 50 przysiadów. Strasznie mnie to motywuje i mam nadzieję że Wam też pomoże.

Trzymajcie się! Udanego weekendu :)

1 komentarz:

  1. No czasem emocje biorą górę wiadomo. Też tak mam czasami, że pesymizm zasłania mi oczy, ale zawsze sobie mówię, że jest to tylko chwilowe i trzeba to po prostu przeczekać ciuchutko. Nic na siłę :)
    I zazwyczaj mam rację. Często na drugi dzień myślę już zupełnie inaczej.
    Widocznie kobiety tak mają. :))
    Ale oby zdarzało się to jak najrzadziej.
    Pozdrawiam i zapraszam na mój nowy blog.
    (wcześniej blogowałam (w misja-chuda) jako róża, ale teraz jestem na
    http://szalona-kobieta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. To naprawdę bardzo duża motywacja do dalszego działania.