- ramiona i plecy w miarę mi się podobają, chociaż lewa ręka i tricepsy wymagają dopracowania,
- nogi; no tutaj mam mieszane uczucia- z jednej strony widać na nich lekki zarys mięśni, czego na zdjęciach nie widać, a z drugiej strony jest na nich tyle tłuszczu i cellulitu... Zdecydowanie muszę nad nimi pracować,
- no i na koniec efekt czterech dni obżarstwa i nie ćwiczenia, mianowicie brzuch... Ten tłuszcz doprowadza mnie do szału i już nie wiem co z nim zrobić... A nie no przepraszam wiem: nie żreć i ćwiczyć, proste. Tak, tylko w teorii...
Chyba wracam do killera Chodakowskiej. Jedyny jej zestaw, który chociaż trochę mi pomógł. Przede mną wakacje więc na początek 3 razy w tygodniu, potem może częściej.
Planowałam ćwiczyć callanetics i jakoś do tej pory się nie zebrałam. Może spróbuję, ale będę musiała się zadowolić wersją z Mariolą Bojarską bo nie mogę pobrać oryginału, a online się strasznie zacina.
Następna notka pewnie w sobotę, po ważeniu i mierzeniu. Boję się jak jasna cholera...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. To naprawdę bardzo duża motywacja do dalszego działania.