poniedziałek, 14 lipca 2014

(154) HSGD #1

Pierwszy dzień hsgd zawalony. Zjadłam 1255 kcal. Nie potrzebnie skusiłam się na kawałek ciasta i kostkę ptasiego mleczka. W sumie jogurt na podwieczorek też był zbędny. Pocieszam się tym, że po obżarstwie w ostatnim tygodniu i tak mam dobry bilans. Wiem, ze mija się to z celem, no cóż stało się nie będę się dodatkowo dobijać.

Pomimo słabego bilansu jestem bardzo zadowolona z dzisiejszego dnia. Na stażu dobrze mi się pracowało, rozmowa z koleżanką wyjątkowo się kleiła. Poza tym od rana miałam bardzo dobry humor- to ostatnio nowość. Myślę, że w końcu zmierzam w dobrym kierunku.

Po pracy odprowadziłam kawałek koleżankę w związku z czym spaliłam trochę kcal. Ogólnie jechałam rowerem około 15- 20 min. Kiedy jechałam z kumpelą spaliłam ok. 52 kcal, a w drodze powrotnej przyspieszyłam i wyszło około ok.62 kcal.
Po obiedzie postanowiłam wykorzystać słoneczną pogodę i trochę się poopalać. W związku z tym pieliłam grządki, bo lubię opalać się w ruchu. Pielenie grządek wg kalkulatora spaliło 275 kcal.
Wieczorem zrobiłam 3 tydzień z Jillian i tabatę.

Podsumowując- zjadłam 1255 kcal, spaliłam 389 kcal, co daje 866 kcal czyli zmieściłam się w bilansie xD To znaczy, wywiązałam się z planu spalania nadwyżek kcal.

W sobotę chcę zobaczyć 53,x kg. Mam nadzieję, że ewentualny okres nie zawyży zbytnio wagi. Do imienin czyli do 26.07 chciałabym 52/53kg. Nie wiem jak ogarnę jedzenie 27.07, najwyżej będzie to aktywny dzień. Przyszłość jest w moich rękach. Jeśli się zepnę dam radę.


Trzymajcie się :)

2 komentarze:

  1. jak dla mnie to tak nie działa. Powinnaś trzymać się bilansu i dodatkowo spalać kcal z bilansu, a nie jeść więcej i spalać tylko nadwyżkę. Może ja podchodzę do tego zbyt surowo, ale na pewno dnia bym nie zaliczyła.
    Trzymam mocno kciuki za osiągnięcie 53 kg w weekend!

    OdpowiedzUsuń
  2. musisz sobie wbić do głowy, że każdy, nawet najmniejszy postęp przybliża Cię do celu. Ja kiedy osiągnęłam 70kg tyjąc musiałam bardzo walczyć z poczuciem beznadziei. Wmawiałam sobie wtedy, że nawet to, że nie przytyłam jest ogromnym sukcesem i każde 100 gram w dół na wadze też. To powolna droga, ale motywując się pozytywnie masz większe szanse niż oczekując w tydzień schudnięcia 10kg.. Zapraszam na blog30plus.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. To naprawdę bardzo duża motywacja do dalszego działania.