piątek, 30 października 2015

(41)

Jak na razie pobyt w nowym miejscu mi służy. Zauważyłam, że nie mam bardziej płaski brzuch niż w domu, nawet po zjedzeniu czegoś, przez chwilę jest trochę bardziej wypukły a potem już wraca do normy. Wiadomo, nie jest jeszcze idealny ale widać poprawę. Jeszcze tylko nieszczęsne nogi ogarnąć. Ale może nie będzie tak źle bo pokój mam na 2 piętrze i żeby iść do kuchni albo na ogród zapalić muszę pokonać trochę schodów.

Próbowałam ćwiczyć w pokoju i jest całkiem nieźle. Trochę ciasno, ale zestawy z Danielle Peazar mogę robić pod warunkiem, że Liz nie ma w domu, bo ma pokój pode mną i nie chcę jej skakać, bo tutaj wszystko słychać. Także zestawy na brzuch, boczki talię mogę robić bez problemu. Gorzej z nogami czy pupą, jeszcze nie próbowałam ćwiczyć tu tych partii ale zobaczę dzisiaj. No i kardio jest do zrobienia, mogę porobić jakieś pseudotaneczne zestawy i powinno być ok.

W ostatnim wpisie pisałam, że A. zabezpieczył mnie w ogromną ilość zupek instant i tym podobnych. Spokojnie, zadbał też o płatki owsiane, jogurt, banany, miałam też ryż, makaron i ziemniaki. Tylko zapomniał o jakimś dodatku do tego.
W sumie przez tydzień zjadałam 2  jogurty, 1/2 opakowania płatków owsianych, 4 bułki z szynką, 600 g ziemniaków, 7 bananów, 0,5 kg truskawek, 2 zupki serowe i gorący kubek. Chyba nie zapomniałam o niczym. Wydaje się dużo ale podzielcie to na 5 dni. Jak dla mnie sukces. Mam nadzieję, że tak będę się trzymała.

2 komentarze:

  1. Czasem zmiana otoczenia jest korzystna, ciesze sie ze dla Ciebie taka sie okazala ;)

    Trzymaj sie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że zmiana otoczenia ci służy
    Cieszę się, że ci tak dobrze idzie
    Trzymaj się chudo :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. To naprawdę bardzo duża motywacja do dalszego działania.