niedziela, 18 października 2015

(38)

Ostatnio słabo śpię. Zasypiam późno, mam koszmary, przesypiam śniadania, chodzę zaspana cały dzień.
Rano się nie zważyłam <znowu>. Zrobię to w środę. Satysfakcjonuje mnie w najgorszym wypadku 55,x kg.
Mało ćwiczyłam w tym tygodniu. Jak na tak małą aktywność trochę za dużo jadłam. Mam jeszcze tydzień na ostatnie szlify. Jakoś się zmobilizuję.
W przyszłą niedzielę wyjeżdżam. Boję się przeprowadzki. W sumie to normalne, że w pewnym wieku w końcu opuszcza się rodzinny dom ale wydaje mi się że trochę się pospieszyłam. W każdym razie przynajmniej kwestia pracy trochę się rozjaśniła. Możliwe że od połowy listopada coś będę miała. Tylko, że jest to zajęcie poniżej moich ambicji i możliwości. Wiem, żadna praca nie hańbi, zwłaszcza, że w miarę lekka i stosunkowo dobrze płatna. Traktuję to jako coś na start, żeby zarobić na siebie i lepiej poznać język, tzn. angielski umiem dość dobrze ale od kwietnia nie mam z nim styczności i myślę że sporo zapomniałam zwłaszcza jeśli idzie o gramatykę. Tylko ostatnio mam wrażenie że A. nie jest zachwycony tym że mam większe ambicje i chcę pracować w branży związanej z wyuczonym zawodem, iść na studia i jakoś w tym kierunku się rozwijać. Mam nadzieję że tylko mi się wydaje i że nie będzie mnie zniechęcał. Na razie nie ruszam tematu, pogadam z nim jak będziemy już razem, bo wg mnie to nie rozmowa na telefon czy skype.
Wiem że strasznie się rozwodzę ale ostatnio męczą mnie te kwestie i muszę to z siebie wyrzucić. 

Trzymajcie się :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. To naprawdę bardzo duża motywacja do dalszego działania.