tak bardzo chciałam się ogarnąć i pisać 2-3 razy w tygodniu, dodawać zdjęcia zdrowego żarełka, ćwiczeń itd... No cóż, znowu złapałam doła, popłakałam się w pracy (tak wiem wiocha), niestety widziały to nieodpowiednie osoby ale na prawdę już nie mogłam tego bałaganu wytrzymać...
4/11 nawet nie stawałam na wadze. A. zadbał o to żebym miała super urodziny więc nie chciałam się dołować. Wiem że nie osiągnęłam celu. Dojdę do tego małymi krokami :) czekam na okres a potem daję z siebie wszystko... A tak wracając do urodzin: A. kupił mi bilety na moje ukochane BMTH <3 Spełnienie marzenia z dzieciństwa :) W sumie trochę zmienili brzmienie ale i tak to był najlepszy koncert na jakim byłam :D
Plan na ten tydzień:
* zero słodyczy w pracy
* ograniczenie kawy z automatu
* codzienny obiad w domu, zamiast na mieście
* ograniczenie alkoholu do max 2 puszek piwa dziennie (to na początek)
wiem że nie jest to nic wybitnego i brzmi przerażająco ale nie stawiam sobie nierealnych celów żeby się już więcej nie zniechęcać...
Życzę Wam udanego tygodnia :)
Hej, jak Ci idzie trzymanie się zasad? Pozdrawiam i zapraszam do mnie: honestly-ok.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńTo, że momentami nie wytrzymujesz i płaczesz, nie jest niczym złym, moja droga. Chyba każdy tak ma czasami. Nie przejmuj się tym.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :*
http://i-want-to-be-a-butterfly.blogspot.com/