sobota, 18 lipca 2015

(26)

Zbieranie borówek nie jest tak lajtowe jak się początku myślałam. Wstaje codziennie o 5 wracam o 17 i mam dość wszystkiego. Jem 3 razy dziennie niewielkie porcje a i tak waga stoi. I chyba puchnę od niedoboru wody. Albo od upału. Niedługo znikną mi kostki i nadgarstki. Naprawdę, myślałam, że będzie mi łatwiej schudnąć jak będę pracować. Jednak byłam w błędzie. Spaliłam się (wczoraj dodatkowo spaliło mi uszy :( ), napuchłam, mam masę siniaków i zadrapań. W ogóle się już sobie nie podobam i jest mi z tego powodu przykro. Jeszcze nie wiem czy w ogóle dostanę wypłatę. Zapytam w piątek o zaliczkę, jeśli nie wypłacą to za przeproszeniem chuj w to i więcej nie przychodzę. Nie jestem pierdolonym niewolnikiem.

A do 12.08 muszę się ogarnąć.

2 komentarze:

  1. Kochana bardzo Ci współczuję z tą pracą . A co do wagi kiedyś się unormuje ... Wiem nie jest to zbyt pocieszające,ale po co się okłamywać . Całuję Gabriella :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Walcz o kase! Za ciezko pracujesz by nic nie dostac! :(
    Trzymaj sie! Kompiele w chlodnej wodzie ponodz przy przegzaniach i oparzeniach pomagaja. I pij jak najwiecej!
    No i upominaj sie o kase, masz przeciez swoje prawa!
    Trzymaj sie kochana

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. To naprawdę bardzo duża motywacja do dalszego działania.