wtorek, 22 sierpnia 2017

W końcu stanęłam na wadze...

Dzisiaj rano zebrałam się na odwagę i się zważyłam. Nie wiem jakim cudem ale spadło ni 2 kg. Z 73,7 do 71,2 kg. No nie powiem mam mieszane uczucia. Z jednej strony super że waga leci z drugiej nigdy w życiu nie przypuszczałam że tak wysoki wynik mnie ucieszy ;) doskonale pamiętam jak bardzo panikowałam kiedy waga dobijała do 59 kg. No nic jeszcze do tego wrócę jednak odchudzanie to proces i musi trwać. Nie przytyłam w jedną noc i w jeden dzień nie schudnę. Najważniejsze że mam jakąkolwiek motywację. Mam mały pomysł na nadchodzace tygodnie jednak wszystko zależy od sytuacji w pracy.

Chcę spróbować postu przerywanego połączonego z surowym weganizmem w tygodniu a w weekend planuję trzymać post przerywany. Pewnie wiele z was wie o co chodzi jednak dla tych którzy się z tym nie spotkali krótko wyjaśnię ze chodzi o to że mamy male okienko w ciągu doby kiedy możemy jeść co chcemy i ile chcemy ale robimy min 16 godzin przerwy między okienkami. Wydaje mi się że to dobra opcja przy moim trybie życia. Jeśli jednak nie wypali będę szukac czegoś innego. W każdym razie nie poddam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. To naprawdę bardzo duża motywacja do dalszego działania.