sobota, 10 stycznia 2015

(8)

udo: 54/36
łydka: 35/22
biodra: 92
kości biodrowe: 82,5
talia: 68
ramię: 24

waga: 56,6

Nie wiem jakim cudem waga spadła. Nie robiłam kompletnie nic. Dzisiaj też zawaliłam: cały dzień spędziłam w kuchni. Upiekłam bułeczki do hot dogów, donaty(z polewami i lukrem!!), bułeczki ziołowe i ciasto z jabłkami i budyniem. Niby nie zjadłam większości z tego ale przy przygotowywaniu polewy i lukru dość często łyżka wędrowała do moich ust. Co gorsze, kompletnie nie ćwiczyłam.

Odnośnie postanowień które dodałam ostatnio. Strasznie trudno wprowadzić je w życie. Naprawdę ciężko się ogarnąć z długotrwałego lenistwa. Marzy mi się 30 day Shred z Jillian. Ale nie mogę się przemóc żeby zacząć. Rozciąganie zrobiłam tylko 2 razy  w tym tygodniu. Wstać zaraz po usłyszeniu budzika- tylko w środę. Czwartek przespałam, piątek też. Przyszły tydzień będzie lepszy. Postaram się o to.

I jeszcze raz wracając do postanowień. Pomyślałam, że dobrze byłoby ustalać sobie jakieś cele do zrealizowania w ciągu tygodnia. Wiecie, takie "pod-cele" do głównego celu miesiąca. W pewnym sensie można to nazwać metodą małych kroków. Nie wiem czy wypali ale chociaż spróbuję w najbliższym czasie :)

2 komentarze:

  1. Gratuluję spadku wagi, mam podobny problem, ćwiczenia już nie sprawiają mi takiej radości jak kiedyś, po lenistwie wręcz zmuszam się żeby ruszyc tą tłustą dupę gdzies. Ale skończyły się przelewki, pora żeby w wakacje pierwszy raz wyglądać dobrze. Trzymaj się piekna :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem te "pod-cele" to świetny pomysł jeżeli ma Ci to pomóc. Ja dopiero zaczynam, więc zapał nadal jest. Może przypomnij sobie jak to było na początku? Co Cię tak motywowało? Popróbuj i jeżeli możesz zajrzyj http://efektmotylaa.blogspot.com c:

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. To naprawdę bardzo duża motywacja do dalszego działania.